środa, 15 lutego 2012

Rozdział dwudziesty.


Moje oczy mnie nie zawodziły. Tak, widziałam przed sobą uśmiechniętą od ucha do ucha Agnes, która stała i czekała, aż coś do niej powiem. Jedno pytanie mnie dziwiło. Co ona tutaj robi? Jak się znalazła i skąd wie, że tutaj będę?
Otworzyłam oczy szeroko ze zdziwienia, ale szeroki uśmiech szybko zagościł na mojej twarzy. Wyciągnęłam do Niej rękę i wciągnęłam ją do środka, cały czas przytulając.
- Słońce! Co ty tu robisz? - Spytałam cała w skowronkach.
- Nie wszystko naraz. - Wydusiła z siebie, prawie się dusząc przez moje uściski.
- Przepraszam. - Rzuciłam i wypuściłam ją z objęć.


* Oczami Nialla *
Wszystkie jedzenie wypadło mi z buzi i prawie bym się udusił. W drzwiach stał anioł. To Agnes! Nareszcie do mnie wróciła. Tak bardzo się cieszę, że ją widzę. Przyglądałem się jak ściska się z Meytal. Wyglądały jak siostry, które bardzo się kochają.
Gdy tak patrzałem jak się przytulają, szturchnął mnie Liam, dający mi do zrozumienia, że powinienem podejść i się odezwać. Nie czekałem długo i zabrałem się do roboty.
- Cześć Agnes, tęskniłem! - Podbiegłem do niej i natychmiast ją przytuliłem.
- Niall, hej. Ja też za Tobą tęskniłam. - Pocałowała mnie. - Za wami wszystkimi tęskniłam.
Podeszła do chłopaków i każdego z osobna zaczęła przytulać.


* Meytal *
- Agnes, dawaj! Mów co tu robisz. - Powiedział Hazza, odsuwając krzesło i pokazując gestem, aby usiadła.
- Lekarz mi powiedział, że jak na razie nie ma się czym martwić. - Spojrzała na każdego po kolei. - Jest wszystko okej. - Uśmiechnęła się z bólem w oczach.
- Tak bardzo cieszymy się, że cię widzimy! - Krzyknął zadowolony Lou.
Uśmiechnęła się do Niego szeroko, a potem wstała kierując się w moją stronę.
- Nie chciałam nic załatwiać przez telefon i po prostu przyszłam do Ciebie do domu. - Wyjaśniła. - Nie zastałam cię. Twoi rodzice powiedzieli gdzie jesteś. Natychmiast poprosiłam rodziców, aby kupili mi bilet na lot do was. Przyleciałam i jestem.
- Nie ma sprawy. Zawsze mozesz na nas liczyć. - uśmiechnęłam się. - Tak się cieszę, że tu jesteś! - Przytuliłam ją.
- Nie będę psuła wam wyjazdu i zabiorę się jutro do domu. - Oznajmiła.
- Jutro wyjeżdżamy z chłopakami z powrotem do Londynu, bo przyjechaliśmy tylko w odwiedziny, więc zabierzemy cię ze sobą. - Podszedł do Niej zarumieniony Niall i uścisnął jej dłoń.
Nagle drzwi się szybko o tworzyły i do domku wpadł Zayn. Zauważył naszą przyjaciółkę i zaraz do Niej podszedł.
- Agnes? Witaj. - Uścisnął ją.
- Cześć, Zayn. - Odpowiedziała.
Nie pytając nikogo o zdanie, bo nie było takiej potrzeby, otworzyłam lodówkę i wyjęłam chłodne napoje. Rozdałam je wszystkim.
- Chodźmy wszyscy na plażę! - Krzyknął donośnie Lou, pokazując gestem dłoni w stronę drzwi.
- Dobry pomysł. - Rzucił Liam, a za nim wszyscy pokiwaliśmy głowami.
Sięgnęłam po wielką torebkę i zapakowałam do niej suche ręczniki, jakieś jedzenie i picie. Przebrałam się w bikini, a na biodra zarzuciłam czerwoną chustkę. Agnes także przebrałąm sięw bikini, a chłopcy włożyli tylko spodenki.
Wyszliśmy wszyscy z domu i ruszyliśmy przed siebie.
Harry niósł mnie całą drogę na plecach, a Louis ciagnął moją torebkę cały czas narzekając, że to on powinien być na moim miejscu.
- Meytal! Ty wariatko, złaź z pleców mojego Harry`ego! Jestem zazdrosny, jak możesz robić mi taką przykrość? - Spytał, chwilę przystając z udawanym grymasem na twarzy.
- On z Tobą już nie chce być. - Podszedł do Niego Zayn i objął go ramieniem. - Teraz masz mnie. - Poruszał brwiami.
- Coo?! Zayn! Masz mi coś do powiedzenia? - Spytał Liam, ze zdenerwowanym głosem.
- No nie denerwuj się. - Uśmiechnął się.
- Nie interesują mnie trójkaty. - Rzucił Lou, uciekając od nich z fochem w moją i Hazzy stronę. - Ja wolę mojego Harry`ego!
Zaśmiałam się i powiedziałam Styles`owi, żeby przystanął na moment. Zeskoczyłam z Jego ramion i stanęłam na plaży.
- Proszę Lou, Harry jest do Twojej dyspozycji. - Pokazałam mu ręką na Harry`ego.
- Dziękuję ci, jesteś wielka! - Krzyknął i zaczął mnie ściskać. - Harry! Słoneczko moje, gdzie zwiewasz?! Dawaj, bawimy się! Chodźmy do wody.
Rozłożyłam ręcznik i wyłożyłam się na słońcu z okularami na nosie. Pogoda była wręcz cudowna. Słońce świeciło jak szalone, ale wiał delikatny ciepły wietrzyk. Uwielbiałam taki klimat.
Liam, Zayn i Lou z Hazzą, pływali w wodzie, a raczej nawzajem się topili, a ja leżałam wyłożona na piachu, słuchając nad uchem zakochanej pary. Niall z Agnes cały czas się śmiali, głośno rozmawiali i karmili jedzeniem. Chciało mi się z nich śmiać, ale trochę mnie denerwowali, bo chciałam chwilę spokoju.
- Skarbie, chodźmy oboje do wody. - Podszedł do mnie cały mokry Harry wyciągając do mnie rękę.
- Nie, nie kochany, dzięki. Ja odpoczywam. - Zaprotestowałam, nadal leżąc.
Zayn, Liam, Lou, a także mój chłopak wymienili porozumiewawcze spojrzenia.
- O nie!
- O tak! - Krzyknęli do mnie.
- Nie pozwalajcie sobie. Ja nie chcę się moczyć. - Rzuciłam.
- Oj, chcesz. - Rzekł Lou, próbując mnie przekonać.
Cała czwórka wzięła mnie do góry i biegli ze mnądo wody.
- Odstawcie mnie z powrotem na ziemię! - Krzyczałam.
- Okej! - Krzyknęł Lou i upuścił mnie do wody.
Woda wlewała mi się do nosa i buzi i poczułam, że zaczynam tonąć. Fala mnie zalała i znajdowałam się pod nią.
- Gdzie ona jest? - Krzyknął Hazza do reszty.
- Nie wiem. - Odpowiedzieli wszyscy z paniką, rozglądajac się po wodzie.
Nic nie widziałam, ani nie słyszałam. Zaczynałam tracić przytomność. Nagle ktoś mnie pociagnął za rękę.
- Jest! - Krzyknął Liam.
- Co się dzieje?! - Spytała podniesionym tonem Agnes, stojąc na plaży i czekając na odpowiedź.
- Gdzie Meytal? - Spytał także podenerwowany Niall.

* Harry *
Zabrałem ją na ręce i wyniosłem z morza. Połozyłem ją szybko na mokrym piasku i zacząłem cucić. Nie dawała żadnych oznak życia. Podbiegł do mnie Lou i zaczął mi pomagać.
- Kurwa! - Krzyknąłem, wstając i trzymając się za głowę. - Co my zrobiliśmy?! Kretyni, my ją tracimy!
Poczułem wielki strach i serce powoli mi się zatrzymywało.
- Zróbcie coś! - Ponownie krzyknąłem, lecz oni wydawali się nic nie robiąc. - Odsuwać się! - Podbiegłem do Niej i zacząłem ratować.
W pewnej chwili zaczęła się ksztusić...


* Oczami Meytal *
Nie wiedziałam co się ze mną dzieje, ale nagle ktoś zaczął naciskać na moją klatkę piersiową i wdmuchiwać mi powietrze do ust. To było zupełnie nie potrzebne, bo oddychałam, ale doszłam to wniosku, że ktoś sięo mnie okropnie boi. To Harry, kucający nade mną i krzyczący, że mam wracać.
Na zawołanie go posłuchałam i zaczęłam się dusić. Chwilę potem otworzyłam oczy i widziałam wszystkich przed sobą. Obserwowali mnie ze strachem w oczach.
- Meytal! Dzięki Bogu! - Dziękował Hazza.
- Wszystko w porządku? - Krzyknęła Agnes w nerwach.
Zayn, Liam i Louis siedzieli z otwartymi szeroko oczami ze zdziwienia, czując się ostro winni.
Zebrałam się na nogi i wstałam, kończąc się ksztusić.
- I co Tomlinson? Może teraz też wybuchniesz śmiechem? - Spytałam całkiem poważnie przyjaciela ze łzami w oczach, natomiast on tylko ślepo się we mnie wpatrywał.
Odwróciłam się i poszłam w stronę domu.
- Zadowoleni jesteście z siebie, cholera?! - Krzyczał do wszystkich Harry.
Nikt nie był odważny, aby teraz się odezwać. Wszyscy stali i patrzeli się po sobie.
- My Harry prze... przepraszamy. - Odezwał się najstarszy.
- Mnie przepraszacie? - Krzyknął ze złością w oczach. - Chyba nie mi zrobiliście krzywdę. - Odezwał się zdezorientowany. - Wiecie, może jedźcie już najlepiej wszyscy do do domu! - Oburzył się, zabrał szybko nasze rzeczy z plaży i pobiegł szybkim krokiem za mną.
Biegłam szybciej i szybciej, a łzy lały mi się już potokami. Tak bardzo się bałam, że nie przeżyje. Moi rodzice nigdy by im nie wybaczyli. A ja... Ja tym bardziej. Nie żyłabym, ale cały czas byłabym na nich potwornie zła TAM.
Wpadłam szybko do domu i usiadłam na fotelu, podciągając kolana pod brodę.
Do domu wszedł Harry. Odłozył nasze rzeczy na półkę, a bagaże reszty wyniósł na zewnątrz. Wrócił, zamknął drzwi i usiadł obok mnie.
- Tak bardzo cię przepraszam... - Powiedził cicho. - Jaki ja i... oni byliśmy głupi! - Spojrzał w ziemię. - Mogłem cię stracić! Dotarło to do mnie, gdy widziałem cię leżącą i nie dającą oznak życia.
- No, musiało to komicznie wyglądać... - Rzuciłam słabym głosem.
Przytulił mnie i pocałował w czoło.
- Dlaczego wyniosłeś ich rzeczy? - Spytałam zmartwiona.
- Nie chcę ich widzieć, ty pewnie też.
Nie wiedziałam co o tym myśleć. Nie spodziewałam się tego po żadnym z nich, a jednak to się stało.
_____________________
No kochani, jest druga dyszka. : D
Jestem zadowolona z ilości rozdziałów. : )
Komentujcie, mam nadzieję, że cię choć trochę podoba.
xoxo

1 komentarz:

  1. ooo pokłócili się z chłopakami :( myśle że jeszcze się pogodzą :) czekam na nn ♥ @UrAmazaynSmile

    OdpowiedzUsuń