sobota, 3 marca 2012

czwartek, 1 marca 2012

Rozdział dwudziesty trzeci.


Parę godzin potem było jeszcze ciemno i na tej podstawie wiedziałam, że jeszcze nie dochodzą godziny poranne. Obudziłam się i zerknęłam na śpiącego Harry`ego, który wyglądał naprawdę uroczo. Odruchowo zaczęłam się rozglądać wokół siebie i zauważyłam, że nie jesteśmy już na morzu, tylko przy brzegu. Fale musiały nas tu sprowadzić gdy usnęliśmy.
- Harry! Wstawaj! - Potrząsałam Nim z całej siły.
- No co tam? - Spytał, mrużąc oczy w moją stronę.
- Chodź, idziemy do domu. Fale nas ściągnęły na brzeg.
- Cieszę się, bo jestem potwornie zmęczony.
- No to tak jak ja. - Powiedziałam, parskając śmiechem.
Wyszliśmy z łódki i ruszyliśmy w stronę naszego domu.


PARĘ DNI PÓŹNIEJ...

Ja, Harry, a także reszta chłopaków byliśmy już kilka dni w domu, w Londynie. Wszystko się zmieniło. Agnes wyjechała za granicę i urwała z nami wszelki kontakt. Nawet z Niall`em. Powiedziała, że musi wyjechać i o nas zapomnieć. Już nigdy się nie zobaczymy. Może kiedyś, za kilka lat, całkiem przypadkiem, ale kto to wie... Póki co jestem załamana, że straciłam swoją przyjaciółkę. Razem z Niallerem najbardziej to przeżywamy.
Liam cały Boży dzień spędza z Danielle na planie teledysku Lady Gagi. Dopinguje ją z całych sił. Cały Liam - kochany, opiekuńczy i pomocny. Lou zaś spędza już któryśdzień z Eleanor, ponieważ nie widzieli się sporo czasu. Zayn z moim chłopakiem spędzają miłe chwile i próbują się dogadać. Próbują odświeżyć tę starą , dobrą znajomość. Czas, z którego ich ograbiono. Tę przyjaźń, która została zniszczona przeze mnie. Wszystko jest przeze mnie. Moze i pochlebiało mi to, że dwóch facetów bije się o moje względy, ale dwie najbliższe mi osoby w życiu? Dwójka najlepszych przyjaciół z którymi mogę porozmawiać o wszystkim kiedy tylko chcę i gdzie chcę, o każdej porze dnia i nocy? Czy warto to zaprzepaścić?
Moje serce znowu jest rozdarte na dwie części. Jedna należy do Zayn`a, druga do Harry`ego.
Po prostu nie mogę zapomnieć tych chwil, które spędziłam z Malikiem. Hmm, dzień w dzień przychodził po mnie do szkoły i spędzał ze mną każdy swój wolny czas na moje zachcianki, potem odprowadzał mnie do domu, czasem nawet zanosił, ale to wszystko minęło. Czas potrząsnąć głową z uśmiechem na twarzy i zajać się teraźniejszością. Szczęściu trzeba pomóc, a nie zadręczać się.
- Niall? Wszystko okej? - Złapałam go za ramię i spojrzałam na Niego z troską. - Nie smuć się. - Próbowałam go pocieszyć. - Wiem, że to się ma nijak do tego, ale pomyśl jak ja się czuję... Znałam ją całe swoje życie. Była mi najbliższa, a teraz musiałam się z nią pożegnać.
- Wiem. - Wziął głęboki oddech. - Ja Meytal wszystko rozumiem. - SPojrzał w ziemię. - Nie umiem tylko pogodzić się z myślą, że nie spędzę z nią reszty mojego życia, a oświadczyłem się jej. - Spłynęła mu słona łza po policzku.
Mocno go przytuliłam, a to sprawiło, że także mi poleciały łzy.
- Jak było z Harry`m w Bułgarii? - Uśmichnął sięi usiadł wygodniej czekając na moją opowieść. - Opowiadaj! - Puścił mi oczko.
Wybuchnęłam śmiechem. - Słodki jesteś, wiesz? - Uśmiechnęłam się. - Było naprawdę w porządku. Potrzebowalismy oboje takiej rozrywki. Miło spędziliśmy czas.
- Cieszę się, naprawdę się cieszę. - Złapał mnie przelotnie za dłoń. - Harry wspominał coś o tatuażach. - Poruszał zabawnie brwiami.
Obruciłam się tyłem do Niego, dźwignęłam koszulkę do góry i złapałam burzę loków w dłoń i pokazałam mu swoją wytatuowaną łopatkę.
- Raaany! - Zdziwił się. - Jest śliczny. To naprawdę urocze, że Ty zrobiłaś ten tatuaż dla Hazzy, a on dla Ciebie. To naprawdę magiczne.
Uśmiechnęłam się szeroko w Jego stronę.
Poczułam wibrację telefonu w kieszeni swoich szortów i sięgnęłam po Niego. To sms od Harry`ego.

" Kochanie, spotkajmy się nad jeziorem, Harry.Xxx "

Rzuciłam uśmiech do ekranu telefonu i poczułam się jak kompletna kretynka z tego powodu, ponieważ Horan patrzył niedowierzanie na mnie.
- Yy, coś nie tak? - Zarumianiłam się.
Zaśmiał się i przeprosił, na co ja tylko odpowiedziałam ,że nie ma sprawy.
Zabrałam małą torebkę, spakowałam do niej iPhona, klucze i portfel i wyszłam.
Tak bardzo chciałam się z nim spotkać. Tak bardzo tego pragnęłam, że aż sięwe mnie gotowało. Nie wiem dlaczego tak było, po prostu coś mi rozkazywało i wyczuwałam potrzebę natychmiastowego zobaczenia go.
Idąc poboczem ze słuchawkami w uszach, z których wydobywała się świeża, lekka melodia, myślałam coraz to intensywniej o Harry`m. Zauważyłam go siedzącego pod drzewem. Głowę miał opartką o pień drzewa i zwróconą ku górze. Widziałam Jego szeroko otwarte zielone oczy, były uśmiechniętę i tak cholernie śliczne, że nie mogłam się na nie napatrzeć.
- Dzień dobry. - Rzuciłam do Niego, całując go w policzek i oparłam się o Niego.
- Hej, śliczna. - Odpowiedział z bananem na twarzy, również mnie całując.
W głowie miałam masę pytań, ale odważyłam się zacząć temat o Zayn`ie.
- Co z Zayn`em? - Spytałam niby od niechcenia, marszcząc czoło i patrząc w ziemię. Nie widział mojej buzi, a więc malującego siębólu na niej także nie dostrzegł.
- Wszystko sobie powyjaśnialiśmy. - Przystopował, wydając się tym tematem bardzo zmęczony. - On nadal cię... lubi. - Dokonczył z nutką zdenerwowania w głosie.
- Wiem co masz na myśli, ale nie zamartwiajmy się tym. Spędźmy ten czas razem. - Przytuliłam go.
- Właśnie nie bez powodu cię to ściągnąłem. - Zaczął niepewnie. - Myślę, że ja mam najtrudniejszą sytuację spośród chłopaków.
- Co masz na myśli? O czym ty mówisz? - Spytałam zmieszana.
- Wiesz już, że Louis i Liam spędzają strasznie dużo czasu ostatnio z Danielle i Eleanor...
- Tak wiem! Do rzeczy! - Krzyknęłam z nerwów. - Proszę... - Uspokoiłam się.
- Spędzajaz nimi tak dużo czasu, bo chcieli się pożegnać z nimi. A ja muszę dzisiaj, teraz i tutaj z Tobą się pożegnać.
Zamarłam. Coś w środku we mnie eksplodowało. Coś wrzało i coś nagle wybuchło. Poczułam silny nacisk i moja klatka piersiowa po prostu się ścisnęła. Serce spowolniło i czułam, że się duszę.
- Harry... - Delikatnie się rozpłakałam. - Prosze, to nie może być prawda. - Kontynuowałam płaczliwym głosem, próbując dokonczyć. - Powiedz mi proszę co się dzieje.
- Na dłuższy czas wyjeżdżamy w trasę koncertową. Nie wiemy na jak długo. - Gdy wymawiał te słowa, obserwowałam Jego usta. Było mi tak cholernie smutno, że klękłam i złapałam się za kolana jak małe dziecko.


TYDZIEŃ PÓŹNIEJ...

Chłopaki wyjechali. Razem z nimi ja sama. Moja dusza opuściła moje ciało i zostało puste. Oni są częścią mnie, a pięć części, sporych części to całosć mnie samej. Nic już we mnie nie zostało. Błądzę sama we własnych myślach.
Siedząc sama, w pustym pokoju wpatrując się w ścianę myślałam o nich. Myślałam o ich powrocie. O tym, aby otworzyli swoje ramiona i abym się w nie wtuliła, ale to szybko nie nadejdzie.
Na stoliku stało śniadanie. Jajecznica, kawa, a do tego jakaś gazeta, którą kupiła mama. Nie miałam apetytu więc odstawiłam jedzenie na bok i siegnęłam po gazetę. To co zobaczyłam było końcem mojego życia.
Czytałam kolejno po słowie. Czytając coraz więcej i zagłębiając się w treść, zaczęłam ślepnąć. Moje oczy były już tak pełne łez, że nie wiedziały co się dzieje. Ja sama nie wiedziałam co się ze mną dzieje.
Jedyne słowa, które mogłam wyczytać przed paniką i atakiem duszenia się brakiem powietrza było: "Piątka chłopaków z zespołu ONE DIRECTION zginęła. Jadąc vanem w trasę koncertową, samochód wypadł z trasy. Zgniotła go cysterna i wszyscy pasażerowie nie żyją. "
Dopiero teraz do mnie dotarło, że picie porannej herbaty z Louis`em i śmianie się do łez było ostanim momentem keidy go widziałam i już nigdy nie zobaczę. Liama widziałam ostatni raz, gdy uciekał przed Zaynem, bo ten próbował go załatwić łyżeczkami, a Niall`a widziała po raz ostatni gdy dzielił się ze mną swoim obiadem. Harry... Harry`ego widziałam po raz ostatni gdy pocałował mnie w usta, ujął moją twarz w dłonie i cicho szepnął do ucha: "Czekaj na mnie. Kocham cię nad życie." Te słowa znaczą dla mnie tak wiele, choć teraz są bezużyteczne.
Zacząłam się dusić i to nieodwracalnie. Krzyczałam z całych sił ich imiona po kolei, a potem upadłam na kolana i pogrążałam się w cierpieniu.
________________________
PRZEPRASZAM !
Przepraszam was wszystkich, moich czytelników za to , że nie dodawałam przez tak sporo czasu żadnych rozdziałów , ale nie miałam do tego głowy , albo czasu , nie wspomnę już o braku pomysłu. : /
Ale nareszcie koniec. Już tak daleko wybrnęłam, że musiałam to tak skończyć i przepraszam jeśli kogoś tym uraziłam , ale innego , równie mocnego zakończenia wymyślić nie umiałam !
Całuję wszystkich , pa ! : ))