wtorek, 7 lutego 2012

Rozdział jedenasty.

Na Jego wstępie chcę podziękować Agnieszce, bo ten rozdział to jej projekt. : ))



Wczesnym rankiem obudziłam się we własnym łóżku z małym zdzifkiem. Głowa mi pękała i nadal mi się w niej kręciło. Wzięłam szybki zimny prysznic, żeby dojść do siebie. Zajęłam sięstarannie umalowaniem buzi, a potem ubrałam się w szorty, krótką bluzkę z flagą Wielkiej Brytanii a na dopełnienie tego fajnego wyglądu założyłam jednego niebieskiego buta emu.
Nie dawało mi spokoju to, jak znalazłam się u siebie w domu. Postanowiłam więc zadzwonić do Malika i wszystkiego się dowiedzieć. Wybrałam Jego numer i wsłuchiwałam się w sygnał.
- Słucham? - Odezwał się zaspanym głosem Zayn.
- Hej, no wiesz... Jak się znalazłam w domu? - Spytałam z nerwami, chodząc w kółko po pokoju.
- Przyniosłem ciędo Niego. Nikt nas nie widział, ani Twoim rodzice, ani sąsiedzi. - Odpowiedział. - Wiesz, ja nie brałem tego świństwa, tylko trochę popiłem i w przeciwieństwie do Ciebie, wiedziałem co się dzieje.
- Co? I ja tak po prostu z Tobą poszłam? - Spytałam będąc w lekkim szoku.
- Tak, zabrałem cię stamtąd normalnie i poszliśmy.
Kamień spadł mi z serca i poczułam wielką ulgę.
- Malik, bardzo ci dziękuje. Gdyby nie ty to nie wiem co by się stało... - Wypaplałam plączącym się językiem.
- Nie masz za co mi dziękować. Ja wykonałem swoje zadanie. Każdy z nas zawsze ci pomoże. Teraz akurat to było w mojej mocy. - Mruknął. - Mam rozumieć, że nikomu ani słowa? Nawet chłopakom?
- Nawet. Nikomu nic nie mówimy, to zostaje między nami.
Rozłączyłam sięi zeszłam na dół. Tam czekała na mnie mama ze śniadaniem.
- Witaj, mamo. - Pocałowałam ją w policzek.
Wszamałam kilka kanapek i popiłam je gorącą kawą. Postanowiłam zadzwonić do Agnes i jak najprędzej sięz nią umówić.
- Halo? Agnes? - Spytałam niepewnym głosem.
- Meytal?! Jak tam? Co z nogą? Dobrze wszystko? - Spytała zdenerwowana.
- Tak, dziękuję, wszystko jest w najlepszym porządku. - Odpowiedziałam prędko. - Spotkajmy się dzisiaj. Wpadnępo Ciebie za chwilę, okej?
- Jasne, nie mogę się doczekać. Buziaki, pa!
- Do zobaczenia. - Uśmiechnęłam się i czekałam, aż przyjaciółka pierwsza się rozłączy.
- Kochanie, powiedz... Jak się czujesz? - Spytała mama z troską.
- Jest dobrze, naprawdę. Dziękuję.
Zabrałam jeszcze sweter, torebkęi mogłam wychodzić. Wkroczyłam niezdarnie na chodnik i poszłam w stronę domu swojej najlepszej przyjaciółki.
Zapukałam do drzwi, a zaraz z nich wychyliła sięAgnes z szerokim uśmiechem.
- Heeeej! - Krzyknęła, przytulając mnie.
- Cześć słońce. - Posłałam jej oczko. - Tyle czasu...
- Nadrobimy to, zobaczysz! Zabieram cię na zakupy. - Oznajmiła. - Co ty na to?
- Jasne, to się zbieraj i idziemy.
Wskoczyłyśmy do cukierni po muffiny, gorącą czekoladę. Potem kupiłyśmy wielką watę cukrową i jadłyśmy ją wspólnie chichrając się i opowiadając żarty. W sklepie śmiałyśmy się tak głośno, że zwracałyśmy uwagę innych klientów, a także dostałyśmy kilka upomnień od sprzedawczyń w sklepie.
Zauważyłam śliczną suknie, która wisiała obok innych ciuchów. Od razu wpadła mi w oko. Była długa, obcisła i w kolorze turkusu. Nie mogłam siępowstrzymać i musiałam daćją Agnes, ponieważ wiedziałam, że będzie jej ślicznie w niej i w tym kolorze. Idealnie podkresli jej karnację.
Przyjaciółka z małym zdzifkiem wzięła sukienkę i popędziła tanecznym krokiem do przymierzalni.
- Agnes!!! Ile można się przebierać! Juuuuż?
- Chwila! Jaka ty jesteś niecierpliwa!
Zazśmiałam się pod nosem i zobaczyłam Agnes wychodzącą z przebieralni.
- Kurde! - Krzyknęłam. - Śliczna!
- No wiem, że jest śliczna. - Powiedziała.
- Nie, nie! - Zaprzeczyłam. - Mówię o tym wszystkim. Wyglądasz w niej rewelacyjnie. Bierzemy ją! Proszę się przebierać i do kasy wbijamy!


* U Niallera *

Idzie drogą, trzymając w ręce czekoladowego shake'a i przechodzi obok pewnego sklepu. Słyszy znajome krzyki dziewczyn więc odwraca się i widzi Meytal z Agnes. Robi się cały zarumieniony i myśli, że Agnes pięknie wygląda w tej sukni, niczym anioł. Z głębokiego zamyślenia wpada w filar i wszyscy zaczynają się śmiać. On jednak robi się różowy na twarzy i idzie dalej rozmyślając o mojej przyjaciółce.


* U dziewczyn *
- Okej Meytal, ostatecznie mogę ją kupić! - Spojrzała na mnie spode łba, a potem wybuchnęła śmiechem.
- Nie ostatecznie tylko obowiązkowo!
Wyszły ze sklepu obładowane zakupami i postanowiły usiąść na ławce w centrum miasta.
Automatycznie posmutniałam na myśl o Zaynie i Harrym.
- Co się dzieje? - Spytała mnie, łapiąc za ramię.
- Chodzi o sprawy sercowe. - Powiedziałam cicho. - Chodzi o to, że nie wiem co mam robić. - Spłynęła mi łza i przytuliłam przyjaciółkę.
- Jest okej, nie płacz. Chodzi o to, że kochasz ich dwóch?
- Skąd to wiesz?! - Odskoczyłam od niej jak oparzona.
- Kochana, to wszystko widać. Naprawdę. Nie zdajesz sobie nawet sprawy jak bardzo.
Opuściłam głowę i wzrok na dół.
- Tak, chyba masz rację. - Powiedziałam przygnębiona.
- Ale ja nie wiem co mam robić... Jestem załamana, Nie chcę któregoś z nich zranić.
- Rozumiem cię słońce, ale zdecyduj się i przemyśl to bardzo dobrze, bo teraz masz ich dwóch, ale potem możesz ich dwóch naraz stracić.
Spojrzałam na niąz łzami w oczach.
__________________________________________
Proszę o komentarze, to wiele dla mnie znaczy, poważnie ! <3

1 komentarz:

  1. ciekawe kogo wybierze... hahah Niall niezdara na filar wpadł :D czekam na nn :) @SmileLikeMickey

    OdpowiedzUsuń