sobota, 3 marca 2012

czwartek, 1 marca 2012

Rozdział dwudziesty trzeci.


Parę godzin potem było jeszcze ciemno i na tej podstawie wiedziałam, że jeszcze nie dochodzą godziny poranne. Obudziłam się i zerknęłam na śpiącego Harry`ego, który wyglądał naprawdę uroczo. Odruchowo zaczęłam się rozglądać wokół siebie i zauważyłam, że nie jesteśmy już na morzu, tylko przy brzegu. Fale musiały nas tu sprowadzić gdy usnęliśmy.
- Harry! Wstawaj! - Potrząsałam Nim z całej siły.
- No co tam? - Spytał, mrużąc oczy w moją stronę.
- Chodź, idziemy do domu. Fale nas ściągnęły na brzeg.
- Cieszę się, bo jestem potwornie zmęczony.
- No to tak jak ja. - Powiedziałam, parskając śmiechem.
Wyszliśmy z łódki i ruszyliśmy w stronę naszego domu.


PARĘ DNI PÓŹNIEJ...

Ja, Harry, a także reszta chłopaków byliśmy już kilka dni w domu, w Londynie. Wszystko się zmieniło. Agnes wyjechała za granicę i urwała z nami wszelki kontakt. Nawet z Niall`em. Powiedziała, że musi wyjechać i o nas zapomnieć. Już nigdy się nie zobaczymy. Może kiedyś, za kilka lat, całkiem przypadkiem, ale kto to wie... Póki co jestem załamana, że straciłam swoją przyjaciółkę. Razem z Niallerem najbardziej to przeżywamy.
Liam cały Boży dzień spędza z Danielle na planie teledysku Lady Gagi. Dopinguje ją z całych sił. Cały Liam - kochany, opiekuńczy i pomocny. Lou zaś spędza już któryśdzień z Eleanor, ponieważ nie widzieli się sporo czasu. Zayn z moim chłopakiem spędzają miłe chwile i próbują się dogadać. Próbują odświeżyć tę starą , dobrą znajomość. Czas, z którego ich ograbiono. Tę przyjaźń, która została zniszczona przeze mnie. Wszystko jest przeze mnie. Moze i pochlebiało mi to, że dwóch facetów bije się o moje względy, ale dwie najbliższe mi osoby w życiu? Dwójka najlepszych przyjaciół z którymi mogę porozmawiać o wszystkim kiedy tylko chcę i gdzie chcę, o każdej porze dnia i nocy? Czy warto to zaprzepaścić?
Moje serce znowu jest rozdarte na dwie części. Jedna należy do Zayn`a, druga do Harry`ego.
Po prostu nie mogę zapomnieć tych chwil, które spędziłam z Malikiem. Hmm, dzień w dzień przychodził po mnie do szkoły i spędzał ze mną każdy swój wolny czas na moje zachcianki, potem odprowadzał mnie do domu, czasem nawet zanosił, ale to wszystko minęło. Czas potrząsnąć głową z uśmiechem na twarzy i zajać się teraźniejszością. Szczęściu trzeba pomóc, a nie zadręczać się.
- Niall? Wszystko okej? - Złapałam go za ramię i spojrzałam na Niego z troską. - Nie smuć się. - Próbowałam go pocieszyć. - Wiem, że to się ma nijak do tego, ale pomyśl jak ja się czuję... Znałam ją całe swoje życie. Była mi najbliższa, a teraz musiałam się z nią pożegnać.
- Wiem. - Wziął głęboki oddech. - Ja Meytal wszystko rozumiem. - SPojrzał w ziemię. - Nie umiem tylko pogodzić się z myślą, że nie spędzę z nią reszty mojego życia, a oświadczyłem się jej. - Spłynęła mu słona łza po policzku.
Mocno go przytuliłam, a to sprawiło, że także mi poleciały łzy.
- Jak było z Harry`m w Bułgarii? - Uśmichnął sięi usiadł wygodniej czekając na moją opowieść. - Opowiadaj! - Puścił mi oczko.
Wybuchnęłam śmiechem. - Słodki jesteś, wiesz? - Uśmiechnęłam się. - Było naprawdę w porządku. Potrzebowalismy oboje takiej rozrywki. Miło spędziliśmy czas.
- Cieszę się, naprawdę się cieszę. - Złapał mnie przelotnie za dłoń. - Harry wspominał coś o tatuażach. - Poruszał zabawnie brwiami.
Obruciłam się tyłem do Niego, dźwignęłam koszulkę do góry i złapałam burzę loków w dłoń i pokazałam mu swoją wytatuowaną łopatkę.
- Raaany! - Zdziwił się. - Jest śliczny. To naprawdę urocze, że Ty zrobiłaś ten tatuaż dla Hazzy, a on dla Ciebie. To naprawdę magiczne.
Uśmiechnęłam się szeroko w Jego stronę.
Poczułam wibrację telefonu w kieszeni swoich szortów i sięgnęłam po Niego. To sms od Harry`ego.

" Kochanie, spotkajmy się nad jeziorem, Harry.Xxx "

Rzuciłam uśmiech do ekranu telefonu i poczułam się jak kompletna kretynka z tego powodu, ponieważ Horan patrzył niedowierzanie na mnie.
- Yy, coś nie tak? - Zarumianiłam się.
Zaśmiał się i przeprosił, na co ja tylko odpowiedziałam ,że nie ma sprawy.
Zabrałam małą torebkę, spakowałam do niej iPhona, klucze i portfel i wyszłam.
Tak bardzo chciałam się z nim spotkać. Tak bardzo tego pragnęłam, że aż sięwe mnie gotowało. Nie wiem dlaczego tak było, po prostu coś mi rozkazywało i wyczuwałam potrzebę natychmiastowego zobaczenia go.
Idąc poboczem ze słuchawkami w uszach, z których wydobywała się świeża, lekka melodia, myślałam coraz to intensywniej o Harry`m. Zauważyłam go siedzącego pod drzewem. Głowę miał opartką o pień drzewa i zwróconą ku górze. Widziałam Jego szeroko otwarte zielone oczy, były uśmiechniętę i tak cholernie śliczne, że nie mogłam się na nie napatrzeć.
- Dzień dobry. - Rzuciłam do Niego, całując go w policzek i oparłam się o Niego.
- Hej, śliczna. - Odpowiedział z bananem na twarzy, również mnie całując.
W głowie miałam masę pytań, ale odważyłam się zacząć temat o Zayn`ie.
- Co z Zayn`em? - Spytałam niby od niechcenia, marszcząc czoło i patrząc w ziemię. Nie widział mojej buzi, a więc malującego siębólu na niej także nie dostrzegł.
- Wszystko sobie powyjaśnialiśmy. - Przystopował, wydając się tym tematem bardzo zmęczony. - On nadal cię... lubi. - Dokonczył z nutką zdenerwowania w głosie.
- Wiem co masz na myśli, ale nie zamartwiajmy się tym. Spędźmy ten czas razem. - Przytuliłam go.
- Właśnie nie bez powodu cię to ściągnąłem. - Zaczął niepewnie. - Myślę, że ja mam najtrudniejszą sytuację spośród chłopaków.
- Co masz na myśli? O czym ty mówisz? - Spytałam zmieszana.
- Wiesz już, że Louis i Liam spędzają strasznie dużo czasu ostatnio z Danielle i Eleanor...
- Tak wiem! Do rzeczy! - Krzyknęłam z nerwów. - Proszę... - Uspokoiłam się.
- Spędzajaz nimi tak dużo czasu, bo chcieli się pożegnać z nimi. A ja muszę dzisiaj, teraz i tutaj z Tobą się pożegnać.
Zamarłam. Coś w środku we mnie eksplodowało. Coś wrzało i coś nagle wybuchło. Poczułam silny nacisk i moja klatka piersiowa po prostu się ścisnęła. Serce spowolniło i czułam, że się duszę.
- Harry... - Delikatnie się rozpłakałam. - Prosze, to nie może być prawda. - Kontynuowałam płaczliwym głosem, próbując dokonczyć. - Powiedz mi proszę co się dzieje.
- Na dłuższy czas wyjeżdżamy w trasę koncertową. Nie wiemy na jak długo. - Gdy wymawiał te słowa, obserwowałam Jego usta. Było mi tak cholernie smutno, że klękłam i złapałam się za kolana jak małe dziecko.


TYDZIEŃ PÓŹNIEJ...

Chłopaki wyjechali. Razem z nimi ja sama. Moja dusza opuściła moje ciało i zostało puste. Oni są częścią mnie, a pięć części, sporych części to całosć mnie samej. Nic już we mnie nie zostało. Błądzę sama we własnych myślach.
Siedząc sama, w pustym pokoju wpatrując się w ścianę myślałam o nich. Myślałam o ich powrocie. O tym, aby otworzyli swoje ramiona i abym się w nie wtuliła, ale to szybko nie nadejdzie.
Na stoliku stało śniadanie. Jajecznica, kawa, a do tego jakaś gazeta, którą kupiła mama. Nie miałam apetytu więc odstawiłam jedzenie na bok i siegnęłam po gazetę. To co zobaczyłam było końcem mojego życia.
Czytałam kolejno po słowie. Czytając coraz więcej i zagłębiając się w treść, zaczęłam ślepnąć. Moje oczy były już tak pełne łez, że nie wiedziały co się dzieje. Ja sama nie wiedziałam co się ze mną dzieje.
Jedyne słowa, które mogłam wyczytać przed paniką i atakiem duszenia się brakiem powietrza było: "Piątka chłopaków z zespołu ONE DIRECTION zginęła. Jadąc vanem w trasę koncertową, samochód wypadł z trasy. Zgniotła go cysterna i wszyscy pasażerowie nie żyją. "
Dopiero teraz do mnie dotarło, że picie porannej herbaty z Louis`em i śmianie się do łez było ostanim momentem keidy go widziałam i już nigdy nie zobaczę. Liama widziałam ostatni raz, gdy uciekał przed Zaynem, bo ten próbował go załatwić łyżeczkami, a Niall`a widziała po raz ostatni gdy dzielił się ze mną swoim obiadem. Harry... Harry`ego widziałam po raz ostatni gdy pocałował mnie w usta, ujął moją twarz w dłonie i cicho szepnął do ucha: "Czekaj na mnie. Kocham cię nad życie." Te słowa znaczą dla mnie tak wiele, choć teraz są bezużyteczne.
Zacząłam się dusić i to nieodwracalnie. Krzyczałam z całych sił ich imiona po kolei, a potem upadłam na kolana i pogrążałam się w cierpieniu.
________________________
PRZEPRASZAM !
Przepraszam was wszystkich, moich czytelników za to , że nie dodawałam przez tak sporo czasu żadnych rozdziałów , ale nie miałam do tego głowy , albo czasu , nie wspomnę już o braku pomysłu. : /
Ale nareszcie koniec. Już tak daleko wybrnęłam, że musiałam to tak skończyć i przepraszam jeśli kogoś tym uraziłam , ale innego , równie mocnego zakończenia wymyślić nie umiałam !
Całuję wszystkich , pa ! : ))

piątek, 24 lutego 2012

piątek, 17 lutego 2012

Rozdział dwudziesty pierwszy.


Chyba od dwóch dni z Harry`m prowadziliśmy ciche dni. Ani ja, ani on nie odzywał się do drugiego. Ja nie rozmawiałam z nim, bo nie umiałam dojść do siebie po tym co się stało i nie chciałam z nikim rozmawiać. Chciałam się po prostu od wszystkich odizolować. Nie chciałam rozmawiać z osobą mi najbliższą, którą jest Styles. Przez dwie noce szlochałam w poduszkę, obrócona tyłem do Niego, aby nie widział jak bardzo źle się czuje. On jednak patrzył się z bólem w oczach i pytał mnie czy wszystko jest w porządku i jak może pomóc. Usprawiedliwiałam się tym, że albo coś mi wpadło do oka, albo, że zwyczajnie boli mnie głowa i wychodziłam. Potem nie zadawał już zbędnych pytań. Z nim było zupełnie odwrotnie. Nie odzywał się do mnie, bo był zły sam na siebie, że nie zajął się mną wystarczajaco dobrze. Nie potrafił sobie wybaczyć tego, że przez Niego i przez chłopaków mogłam zginąć. Przez dwie doby obserwowałam Jego zachowanie. Słodząc herbatę wysypywał cukier na stół, próbując grać na gitarze, lecz ta wypadała mu niezdarnie z rąk. Doszłam więc do wniosku, że to nasz wspólny tydzień i nie możemy marnować czasu przeznaczonego dla nas dwóch. Po południu, czytając jakąś książkę o miłości i kątem oka zerkając na Niego jak brzdąka na gotarze, postanowiłam zakończyć te całą sieczkę.
- Harry?
- Tak Meytal? - Odezwał się szybko, odstawił szybko gitarę i podszedł do mnie.
- Myślałam o tym... Bo wiesz o czym mówię, prawda? - Zaczęłam niepewnie, gniotąc książkę w dłonaich z nerwów. - A więc myślałam i stwierdziłam, że przesadziłam i muszę ich przeprosić. - Spojrzałam dokładnie na Niego.
- Jesteś pewna? - Spytał, dotykając mojego uda.
- Tak, a szczególnie Louis`a. Jemu najgorzej nagadałam.
Przytulił mnie i jeszcze raz za wszystko przeprosił.
- Boże, Harry... Ja tak bardzo się bałam, że zginę... - Spłynęła mi łza.
- Już spokojnie, wszystko jest okej. - Pogłaskał mnie po głowie. - Nie pozwoliłbym ci odejść.
- Na te ostatnie dni Louis, Liam i Zayn zostali tutaj. Mieszkają chwilę drogi stąd. - Popatrzył na mnie przepraszająco.
- Poważnie? - Zerwałam się na równe nogi. - Proszę, niech tutaj przyjdą. - Mówiłam spanikowana.
- Myślisz... - Zaczął, ale mu urwałam.
- Albo nie! Ja do nich pójdę. Gdzie to jest? - Pobiegłam założyć buty.
Wytłumaczył mi, że to dalej od plaży i ten dom na pewno rzuci mi się w oczy.
Ruszyłam żwawym krokiem w ich stronę. Po drodze kopałam kamyki i miałam chaos w głowie. Cały czas wymyślałam scenariusz sceny kiedy przyjdę do chłopaków. Starałam wymyślić sięco będę do nich mówiła.
A jednak zwróciłam uwagę na ich dom, Harry miał rację. Dom był naprawdę wielki, a poza tym widziałam Louis`a na zewnątrz.
- Lou! - Krzyknęłam, biegnąc do Niego ze łzami w oczach.
- Meytal? - Odwrócił się i on także do mnie biegł.
- Przepraszam cię Louis. - Za chwilę dołączyli Liam z Zayn`em. - Wszystkich was przepraszam za moje okropne słowa. Nie chciałam tego. - Starałam dobrać słowa najlepiej jak tylko potrafiłam.
- Słońce, ty nas przepraszasz? - Spytał Lou z poważnym wyrazem twarzy, aż mnie to zaskoczyło.
- Czy ty upadłaś na głowę? - Spytali równo Liam i Zayn, spoglądając na mnie ze zdziwieniem.
- Nie, czemu?
Wszyscy do mnie podeszli i mocno przytulili. Czułam się bardzo bezpiecznie i dziękowałam Bogu, że tak łatwo mi wybaczyli.
- Gdzie Agnes i Niall? - Spytałam rozglądając się.
- Harry ci nie mówił? - Spytał ze zdziwieniem Lou. - Mój Harry nic nie wspominał?! Na pewno?! - Krzyknął śmiejąc się pod nosem. - Pojechali do Stanów, bo Agnes źle się poczuła.
- Że co? - Wstałam i chodziłam w kółko ze zdenerwowania. - Dlaczego nikt mi o tym nie powiedział? - Krzyknęłam.
- Nie chcielismy cię martwić. - Wyjaśnił Zayn.
- Teraz jestem jeszcze bardziej zmartwiona.
Coś znowu pękło mi w środku. Czułam się potwornie, że  o tak potwornej sprawie dowiedziałam się już po. Denerwowałam się, ale chłopaki mi wmawiali, że z moją przyjaciółką jest wszystko w porządku. Miałam do nich pełne zaufanie i po  prostu im uwierzyłam.
Dostałam sms`a i wyciagnęłam telefon i spojrzałam na wyświetlacz. Wyświetliło mi się zdjęcie loczka i wiedziałam, że to on. Napisał:

" Zaraz po Ciebie wpadam i zabieram cię w jedno miejsce. To niespodzianka. Całuję, Hazza. "

Uśmiechnęłam się mimowolnie pod nosem sama do siebie i poinformowałam chłopaków, że Harry będzie tu lada moment.
- Wiecie, fajnie mieszkacie. - Zdradziłam.
- Staraliśmy się zrobić tutaj jak najlepiej, cieszymy się, że Tobie się podoba. - Uśmiechnęli się promiennie.
- Oj, pewnie nie tylko mnie jednej. - Rozejrzałam się. - Jest naprawdę super. - Kiedy wyjeżdżacie?
- Jutro rano. - Odparł Liam.
- Przyjdziemy się z wami pożegnać. - Rzuciłam do nich.
- Będzie nam miło. - Powiedział Zayn, sięgajac do kieszeni.
Usłyszeliśmy pukanie do drzwi. To był Harry. Uchylił drzwi i zawołał mnie. Pocałowałam chłopaki w polika na pozegnanie i poczłapałam do swojego chłopaka, na końcu przytulając go.
Słońce świeciło bardzo intensywnie. Owszem, uwielbiałam taką pogodę, ale prawie 40 stopni to już gruba przesada.
- Ochh litości! - Wrzsnęłam, spoglądając w niebo.
- Chodź tu głupolu. - Podeszedł z otwartymi ramionami.
- Chcesz żeby mi było jeszcze cieplej? - Spytałam śmiejąc się.
- Nie, dlaczego? - Spytał nie wiedząc o co mi chodzi.
- No to nie podejdę do Ciebie. - Uśmiechnęłam się i załozyłam okulary przeciwsłoneczne.
- Aha... - Wybuchł śmiechem. Czasem chcę mi się śmiać z Jego niewiedzy.
Ludzie mijający nas jedli lody, jeździli na rowerach i tańczyli. Zachciało mi się tego samego.
- Harry? Gdzie mnie zabierasz? - Miałam nadzieję, że mi zdradzi.
- I myslisz, że ci powiem? - Zapytał, patrząc przed siebie.
Nie odezwałam się, bo nie wiedziałam jak mam go przekonać, aby mi powiedział co wymyślił. Patrząc w lewo, zauważyłam, że na morzu pływa ktoś motorówką. Tak bardzo się wpatrzyłam w tych ludzi na niej, że przypadkowo weszłam w jakiegoś mężczyznę. Miał lody w ręce, a przez nasze zderzenie niczym wał, cały sięnimi umazał.
- Bardzo pana przepraszam... - Wykrakałam.
- Meytal, idziemy. - Ciagnął mnie za rękę Harry.
- Tak, bardzo nam przykro. - Powtórzył mój chłopak, śmiejąc się ze mnie.
- Ja chcę tak jak oni! - Wskazałam ręką na ludzi na motorówce. - Proszę cię Harry!
- Jasne, że popływamy na niej, ale najpierw moja niespodzianka.
Uśmiechnęłam się i szłam za nim krok w krok. Znaleźliśmy się w centrum i dookoła nas były same sklepy. Hazza wprowadził mnie do jakiegoś salonu. Przeczytałam na tabliczce "Salon tatuażu". Otworzyłam oczy ze zdziwienia.
- Niee! - Nie mogłam powstrzymać emocji. - Harry, nie wierzę.
- Ostatnio rozmawialiśmy o tym, że chciałabyś go mieć i pomyslałem, że zrobię ci taki prezent zabierając cię tutaj. - Pocałował mnie w czoło.
- Dziękuję głupku! - Krzyknęłam, siadając na krześlę z wielką radością.
- Wie pan co robić. - Uśmiechnął się Harry do specjalisty, który trzymał maszynkę do tatuażu.
Zrobiłam wielkie oczy i zaprzeczyłam.
- Boję się! - Złapałam za rękę Harry`ego.
- Będę tutaj z Tobą. - Uśmiechnął się. - Widzisz? Trzymam Twoją rękę. - Pokazał mi nasze splecione dłonie.
- No tak, dzięki.
Po dłuuugim czasie tatuaż był gotowy. Facet robił mi go na prawej łopatce, bo czułam tam silny ból, ale wytrzymywałam go resztkami sił.
Harry zapłacił i wyszliśmy.
- Wiesz kochanie co to za tatuaż? - Spytał, łapiąc mnie za rękę.
Intensywnie nad tym myślałam.
- Czy to ten? - Spytałam, patrząc mu w oczy.
- Tak, to moje imię na Twojej łopatce. Taki o jakim marzyłaś i mi mówiłaś.
- Naprawdę? - Spytałam głośno. Wskoczyłam mu na ręce i zaczęłam dziękować.
- A teraz Twoje motorówki. - Zaśmiał się.
Zaczełam cieszyć się jak dziecko i klaskałam.
Wykupiliśmy motorówkę i wsiedliśmy na nią. Odpapiliśmy ją i wypłynęliśmy w morze. Harry kierował, a ja stałam i czułam wiatr we włosach.
- Ale supeerrr! - Krzyczałam na wszystkie strony do innych ludzi, za to oni tylko się patrzeli i śmiali.
Słońce zachodziło i robiło się ciemno. Postanowiliśmy wracać, lecz dotarło do nas to, że to jednak nie możliwe. Motorówka zatrzymała się na środku morza i utknęliśmy.
- Harry? Co teraz? - Spytałam patrząc się ślepo w wodę. - Jesteśmy sami. Żadnych ludzi nie ma o tej porze na plaży, a co dopiero w morzu!
- Poczekamy tutaj do rana. - Zaśmiał się. - Mozemy popływać. - Poruszał brwiami.
- A może się potopic? - Właczył mi się sarkazm.
Harry automatycznie posmutniał, podeszedł i mnie pocałował.
- Żartowałem. - Odparł.
- Zimno mi, jestem tylko w stroju kąpielowym... - Wzruszyłam ramionami.
- Proszę bardzo. - Zdjął swoją koszulkę i mi ją podał, szczerząc swoje białe zeby.
- Ależ dziękuję, mój wybawco. - Uśmiechnęłam się.
Poprawił swoje loki, a ja się przyglądałam.
- Harry, co masz na łopatce? - Spytałam zdziwiona.
- Tatuaż, sama spójdz.
Obrócił się tyłem do mnie i spojrzałam na Jego prawą łopatkę. Zauważyłam tam "Meytal" , dotknęłam napisu i uśmiechnęłam się lekko pod nosem cicho dziękując.
_________________
Iiiiii 21 ! : DD
Podoba mi się całkiem ten rozdział.
Komentujcie proszę ! ; )

środa, 15 lutego 2012

Rozdział dwudziesty.


Moje oczy mnie nie zawodziły. Tak, widziałam przed sobą uśmiechniętą od ucha do ucha Agnes, która stała i czekała, aż coś do niej powiem. Jedno pytanie mnie dziwiło. Co ona tutaj robi? Jak się znalazła i skąd wie, że tutaj będę?
Otworzyłam oczy szeroko ze zdziwienia, ale szeroki uśmiech szybko zagościł na mojej twarzy. Wyciągnęłam do Niej rękę i wciągnęłam ją do środka, cały czas przytulając.
- Słońce! Co ty tu robisz? - Spytałam cała w skowronkach.
- Nie wszystko naraz. - Wydusiła z siebie, prawie się dusząc przez moje uściski.
- Przepraszam. - Rzuciłam i wypuściłam ją z objęć.


* Oczami Nialla *
Wszystkie jedzenie wypadło mi z buzi i prawie bym się udusił. W drzwiach stał anioł. To Agnes! Nareszcie do mnie wróciła. Tak bardzo się cieszę, że ją widzę. Przyglądałem się jak ściska się z Meytal. Wyglądały jak siostry, które bardzo się kochają.
Gdy tak patrzałem jak się przytulają, szturchnął mnie Liam, dający mi do zrozumienia, że powinienem podejść i się odezwać. Nie czekałem długo i zabrałem się do roboty.
- Cześć Agnes, tęskniłem! - Podbiegłem do niej i natychmiast ją przytuliłem.
- Niall, hej. Ja też za Tobą tęskniłam. - Pocałowała mnie. - Za wami wszystkimi tęskniłam.
Podeszła do chłopaków i każdego z osobna zaczęła przytulać.


* Meytal *
- Agnes, dawaj! Mów co tu robisz. - Powiedział Hazza, odsuwając krzesło i pokazując gestem, aby usiadła.
- Lekarz mi powiedział, że jak na razie nie ma się czym martwić. - Spojrzała na każdego po kolei. - Jest wszystko okej. - Uśmiechnęła się z bólem w oczach.
- Tak bardzo cieszymy się, że cię widzimy! - Krzyknął zadowolony Lou.
Uśmiechnęła się do Niego szeroko, a potem wstała kierując się w moją stronę.
- Nie chciałam nic załatwiać przez telefon i po prostu przyszłam do Ciebie do domu. - Wyjaśniła. - Nie zastałam cię. Twoi rodzice powiedzieli gdzie jesteś. Natychmiast poprosiłam rodziców, aby kupili mi bilet na lot do was. Przyleciałam i jestem.
- Nie ma sprawy. Zawsze mozesz na nas liczyć. - uśmiechnęłam się. - Tak się cieszę, że tu jesteś! - Przytuliłam ją.
- Nie będę psuła wam wyjazdu i zabiorę się jutro do domu. - Oznajmiła.
- Jutro wyjeżdżamy z chłopakami z powrotem do Londynu, bo przyjechaliśmy tylko w odwiedziny, więc zabierzemy cię ze sobą. - Podszedł do Niej zarumieniony Niall i uścisnął jej dłoń.
Nagle drzwi się szybko o tworzyły i do domku wpadł Zayn. Zauważył naszą przyjaciółkę i zaraz do Niej podszedł.
- Agnes? Witaj. - Uścisnął ją.
- Cześć, Zayn. - Odpowiedziała.
Nie pytając nikogo o zdanie, bo nie było takiej potrzeby, otworzyłam lodówkę i wyjęłam chłodne napoje. Rozdałam je wszystkim.
- Chodźmy wszyscy na plażę! - Krzyknął donośnie Lou, pokazując gestem dłoni w stronę drzwi.
- Dobry pomysł. - Rzucił Liam, a za nim wszyscy pokiwaliśmy głowami.
Sięgnęłam po wielką torebkę i zapakowałam do niej suche ręczniki, jakieś jedzenie i picie. Przebrałam się w bikini, a na biodra zarzuciłam czerwoną chustkę. Agnes także przebrałąm sięw bikini, a chłopcy włożyli tylko spodenki.
Wyszliśmy wszyscy z domu i ruszyliśmy przed siebie.
Harry niósł mnie całą drogę na plecach, a Louis ciagnął moją torebkę cały czas narzekając, że to on powinien być na moim miejscu.
- Meytal! Ty wariatko, złaź z pleców mojego Harry`ego! Jestem zazdrosny, jak możesz robić mi taką przykrość? - Spytał, chwilę przystając z udawanym grymasem na twarzy.
- On z Tobą już nie chce być. - Podszedł do Niego Zayn i objął go ramieniem. - Teraz masz mnie. - Poruszał brwiami.
- Coo?! Zayn! Masz mi coś do powiedzenia? - Spytał Liam, ze zdenerwowanym głosem.
- No nie denerwuj się. - Uśmiechnął się.
- Nie interesują mnie trójkaty. - Rzucił Lou, uciekając od nich z fochem w moją i Hazzy stronę. - Ja wolę mojego Harry`ego!
Zaśmiałam się i powiedziałam Styles`owi, żeby przystanął na moment. Zeskoczyłam z Jego ramion i stanęłam na plaży.
- Proszę Lou, Harry jest do Twojej dyspozycji. - Pokazałam mu ręką na Harry`ego.
- Dziękuję ci, jesteś wielka! - Krzyknął i zaczął mnie ściskać. - Harry! Słoneczko moje, gdzie zwiewasz?! Dawaj, bawimy się! Chodźmy do wody.
Rozłożyłam ręcznik i wyłożyłam się na słońcu z okularami na nosie. Pogoda była wręcz cudowna. Słońce świeciło jak szalone, ale wiał delikatny ciepły wietrzyk. Uwielbiałam taki klimat.
Liam, Zayn i Lou z Hazzą, pływali w wodzie, a raczej nawzajem się topili, a ja leżałam wyłożona na piachu, słuchając nad uchem zakochanej pary. Niall z Agnes cały czas się śmiali, głośno rozmawiali i karmili jedzeniem. Chciało mi się z nich śmiać, ale trochę mnie denerwowali, bo chciałam chwilę spokoju.
- Skarbie, chodźmy oboje do wody. - Podszedł do mnie cały mokry Harry wyciągając do mnie rękę.
- Nie, nie kochany, dzięki. Ja odpoczywam. - Zaprotestowałam, nadal leżąc.
Zayn, Liam, Lou, a także mój chłopak wymienili porozumiewawcze spojrzenia.
- O nie!
- O tak! - Krzyknęli do mnie.
- Nie pozwalajcie sobie. Ja nie chcę się moczyć. - Rzuciłam.
- Oj, chcesz. - Rzekł Lou, próbując mnie przekonać.
Cała czwórka wzięła mnie do góry i biegli ze mnądo wody.
- Odstawcie mnie z powrotem na ziemię! - Krzyczałam.
- Okej! - Krzyknęł Lou i upuścił mnie do wody.
Woda wlewała mi się do nosa i buzi i poczułam, że zaczynam tonąć. Fala mnie zalała i znajdowałam się pod nią.
- Gdzie ona jest? - Krzyknął Hazza do reszty.
- Nie wiem. - Odpowiedzieli wszyscy z paniką, rozglądajac się po wodzie.
Nic nie widziałam, ani nie słyszałam. Zaczynałam tracić przytomność. Nagle ktoś mnie pociagnął za rękę.
- Jest! - Krzyknął Liam.
- Co się dzieje?! - Spytała podniesionym tonem Agnes, stojąc na plaży i czekając na odpowiedź.
- Gdzie Meytal? - Spytał także podenerwowany Niall.

* Harry *
Zabrałem ją na ręce i wyniosłem z morza. Połozyłem ją szybko na mokrym piasku i zacząłem cucić. Nie dawała żadnych oznak życia. Podbiegł do mnie Lou i zaczął mi pomagać.
- Kurwa! - Krzyknąłem, wstając i trzymając się za głowę. - Co my zrobiliśmy?! Kretyni, my ją tracimy!
Poczułem wielki strach i serce powoli mi się zatrzymywało.
- Zróbcie coś! - Ponownie krzyknąłem, lecz oni wydawali się nic nie robiąc. - Odsuwać się! - Podbiegłem do Niej i zacząłem ratować.
W pewnej chwili zaczęła się ksztusić...


* Oczami Meytal *
Nie wiedziałam co się ze mną dzieje, ale nagle ktoś zaczął naciskać na moją klatkę piersiową i wdmuchiwać mi powietrze do ust. To było zupełnie nie potrzebne, bo oddychałam, ale doszłam to wniosku, że ktoś sięo mnie okropnie boi. To Harry, kucający nade mną i krzyczący, że mam wracać.
Na zawołanie go posłuchałam i zaczęłam się dusić. Chwilę potem otworzyłam oczy i widziałam wszystkich przed sobą. Obserwowali mnie ze strachem w oczach.
- Meytal! Dzięki Bogu! - Dziękował Hazza.
- Wszystko w porządku? - Krzyknęła Agnes w nerwach.
Zayn, Liam i Louis siedzieli z otwartymi szeroko oczami ze zdziwienia, czując się ostro winni.
Zebrałam się na nogi i wstałam, kończąc się ksztusić.
- I co Tomlinson? Może teraz też wybuchniesz śmiechem? - Spytałam całkiem poważnie przyjaciela ze łzami w oczach, natomiast on tylko ślepo się we mnie wpatrywał.
Odwróciłam się i poszłam w stronę domu.
- Zadowoleni jesteście z siebie, cholera?! - Krzyczał do wszystkich Harry.
Nikt nie był odważny, aby teraz się odezwać. Wszyscy stali i patrzeli się po sobie.
- My Harry prze... przepraszamy. - Odezwał się najstarszy.
- Mnie przepraszacie? - Krzyknął ze złością w oczach. - Chyba nie mi zrobiliście krzywdę. - Odezwał się zdezorientowany. - Wiecie, może jedźcie już najlepiej wszyscy do do domu! - Oburzył się, zabrał szybko nasze rzeczy z plaży i pobiegł szybkim krokiem za mną.
Biegłam szybciej i szybciej, a łzy lały mi się już potokami. Tak bardzo się bałam, że nie przeżyje. Moi rodzice nigdy by im nie wybaczyli. A ja... Ja tym bardziej. Nie żyłabym, ale cały czas byłabym na nich potwornie zła TAM.
Wpadłam szybko do domu i usiadłam na fotelu, podciągając kolana pod brodę.
Do domu wszedł Harry. Odłozył nasze rzeczy na półkę, a bagaże reszty wyniósł na zewnątrz. Wrócił, zamknął drzwi i usiadł obok mnie.
- Tak bardzo cię przepraszam... - Powiedził cicho. - Jaki ja i... oni byliśmy głupi! - Spojrzał w ziemię. - Mogłem cię stracić! Dotarło to do mnie, gdy widziałem cię leżącą i nie dającą oznak życia.
- No, musiało to komicznie wyglądać... - Rzuciłam słabym głosem.
Przytulił mnie i pocałował w czoło.
- Dlaczego wyniosłeś ich rzeczy? - Spytałam zmartwiona.
- Nie chcę ich widzieć, ty pewnie też.
Nie wiedziałam co o tym myśleć. Nie spodziewałam się tego po żadnym z nich, a jednak to się stało.
_____________________
No kochani, jest druga dyszka. : D
Jestem zadowolona z ilości rozdziałów. : )
Komentujcie, mam nadzieję, że cię choć trochę podoba.
xoxo

wtorek, 14 lutego 2012

Kilka słów ode mnie. : ))

Dziękuję wam wszystkim za czytanie mojego bloga, za wszelkie komentarze i ciepłe słowa.
Jesteście kochani. <3
____________
Dzisiaj Walentynki, rzecz biorąc dla mnie jest to zwykły wtorek, ale jednak one są.
Jeśli nie macie swojej połowy, tak jak ja - pocieszcie się wiadomością, że Zayn jest nią dla każdej dziewczyny, która jej nie ma. : )

poniedziałek, 13 lutego 2012

Rozdział 19.


Wszystkie oczy były skierowane na mnie. Czułam, że wszyscy mnie obserwują. Byłam w centrum uwagi. Słyszałam tylko krzyki pijanych facetów, coś w stylu "Dalej mała!". Chciało mi się tym rzygać, ale powstrzymywałam się, bo robiłam to ze względu na Harry`ego.
- Co ty wyprawiasz Meytal?! - Krzyknął podenerwowany Hazza w moją stronę. - Złaź stamtąd! - Dotknął mojej nogi.
- Ej, zostaw ją. Ktoś ci pozwalał ją dotykać?! - Wydarł się na Niego jakiś nieznajomy facet.
Harry zaciskał pięści i piorunował go spojrzeniem, aż w końcu wiemierzył mu mocny cios w twarz. Temu nieznajomemu zaczęła lać się ciemna krew.
- Idziemy kochanie do domu. - Powiedział całkiem spokojnie Harry.
Stawiałam wielki opór, ale on ściagnął mnie siłą z baru i wziął na ręce. Zabrał moje szpilki z kąta i niósł mnie do domu.
Weszliśmy do środka, po zupełnej ciszy we wracaniu drogą. Harry był trzeźwy, za to ja nie bardzo.
Weszedł do środka, trzymając się za głowę i kląc. Ja natomiast zamykałam drzwi na klucz. Trzymałam ręce na drzwiach, po czym odwróciłam się i pod nimi usiadłam.
- Harry?
- Słucham? - Zareagował nieco nerwowo.
- Po cholerę to zrobiłeś?! - Krzyczałam, wstając i do Niego podchodząc. - Po co?! Nie mogłeś mnie zostawić?! Świetnie się bawiłam! Nie widziałeś tego debilu?!
Stał naprzeciw mnie patrząc na mnie i przygryzając dolną wargę.
- Jesteś fantastyczna... - Oznajmił i zaczął mnie całować.
Wskoczyłam mu na ręce, nadal go całując.
- Ty bardziej! - Krzyknęłam.
Zrzucił szybkim ruchem wszystkie szklanki, talerze i butelki, po prostu to co stawało na drodze. Położył mnie na blacie w kuchni i położył się na mnie. Całowaliśmy się coraz bardziej i zachłanniej. Harry zdarł ze mnie moją sukienkę.
- Harry, uduszę cię! - Podniosłam ton, podnosząc się na łokciach.
- Och, daj spokój. - Zaprzeczył. - Lepiej bez. - Wyszczerzył się. - Odkupię ci takich sto.


Rano obudziłam się i spojrzałam na śpiącego Harry`ego. Mimowolnie uśmiechnęłam się pod nosem na ten widok. Włożyłam koszulkę Harry`ego i ruszyłam do łazienki. Ogarnęłam włosy, spinając sięw luźną kitkę. Umyłam zęby, przemyłam twarz zimną wodą i lekko się pomalowałam.
Wkroczyłam do kuchni przygotować śniadanie. Zrobiłam cały talerz tostów plus kawa.
- Witaj, słońce. - Odezwał się z tyłu i pocałował mnie w szyję.
- Hej. - Uśmiechnęłam się. - Proszę, zrobiłam śniadanie.
- Kochana jesteś, ale nie musiałaś. - Machnął ręką.
- Owszem, musiałam. Ty mnie tu przywiozłeś, a ja zrobiłam śnidanie. - Powiedziałam, popijając kawę.
Zadzwonił mi telefon i go odebrałam.
- Siemka zakochani! - Wydarł się Lou na cały regulator.
- Hej Lou, nie krzycz tak. - Zaśmiałam się.
- Dawaj słuchawkę głupku... - Usłyszałam Liam`a, a potem głuchą ciszę i jakieś trzaski.
- Ehm, chłopaki? Wszystko dobrze?
- Taaak. - Odpowiedział Lou.
- Puszczaj to! Hee... Hej Meytal! - Próbował się witać Liam.
- Ona nie rozmawia z Tobą, okej?! - Odpyskował mu Louis.
Zaśmiałam się.
- Kochani jesteście, poważnie. Hej, Liam. - Uśmiechnęłam się pod nosem.
- To Meytal? - Usłyszałam głos Niall`a.
- Tak świnio, to Meytal. - Powiedział Lou, śmiejąc się. - Cały jesteś uwalony żarciem, chłopie. Idź się umyj!
Usłyszałam śmiech Liam`a i Zayn`a po odzywce Lou. Sama zaczęłam się z Niego śmiać.
- Hej, Zayn. - Czekałam na odpowiedź.
- Hej, młoda. - Zaśmiał się.
- Sam idź się umyj, marchewo. - Odezwał się Niall, jak sądzę z udawanym fochem.
- To co tam porabiacie z moim Harrusiem? - Spytał kobiecym Lou, po czym wszyscy wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.
- Jest super. - Odpowiedziałam, powoli przestając się śmiać.
- Dobra - Zaczął Lou. - Pogadaliśmy przez telefon, a teraz otwieraj. - Dokończył bezinteresownym głosem.
- Louis, co mam ci otworzyć? - Zaśmiałam się.
- No jak to co? No drzwi wejściowe. - Odezwał się.
- No chyba sobie ze mnie żartujesz?
- Przekonajmy się. - Odezwał się szeptem.
Spojrzałam niepewnie na Hazzę, który wydawał się równie zaskoczony jak ja i tylko wzruszył ramionami i wrócił do siedzenia na laptopie.
Podeszłam do drzwi i powoli je otworzyłam.
- Dalej chłopaki! Wbiegamy! - Krzyknął Lou.
O mało co mnie nie przewrócili.
- Co wy tu robicie? - Spytał Styles.
- Wróciłem koteczku, jesteś zadowolony? - Podeszedł do Niego Lou i złapał go dłońmi za twarz.
Zaśmialiśmy się.
- Skąd się tu wzieliście? - Spytałam ponownie za Harry`ego.
- Przyjechaliśmy was odwiedzić, bo się stęskniliśmy. - Odezwał się Liam.
- Śliczna bluzeczka, słoneczko. - Puścił mi oko Lou z durnowatym uśmieszkiem.
Spojrzałam sama na siebie i doszłam do wniosku, że nie jestem ubrana, a na sobie mam tylko bluzkę Hazzy, a w dodatku jestem bez spodni.
Pobiegłam szybko do pokoju się ubrać.
- To jak, co chcecie do picia? - Spytałam wracając.
- Coś zimnego. - Odpowiedział Zayn, wyciągając papierosy.
- Hej, Zayn, proszę, nie tutaj. Wyjdź na zewnątrz. - Rzuciłam do Niego, na co uśmiechnął się i wyszedł.
- Może być sok?
- Pewnie. - Powiedział Lou.
- A jakieś kurczaki macie? - Spytał Niall.
- Nie Niall, nie mamy kurczaków. - Zaśmiałam się, a Niall automatycznie posmutniał. - Ale proszę, tutaj zostało kilka tostów, więc jedz sobie.
Uśmiechnął się szeroko i zabrał za jedzenie.
- Dzięki, - Rzucił z głodem w oczach.
Ktoś zapukał do drzwi. Czyżby to Zayn robił sobie żarty?
Siegnęłam po klamkę i otworzyłam drzwi, zauważając uradowaną Agnes.
_________________________
Krótki , wiem , ale to takie trochę humorystyczne. : DD