Hej. :) Bd tutaj wrzucała opowiadanie o One Direction, których autorką bd ja. Naturalnie, zdaję sobie sprawę z tego, że blog ten jak i opowiadanie nie musi wszystkim przypaść do gustu. Jednak mam nadzieję, że to się stanie. :) Poproszę o komentarze - to wiele dla mnie znaczy! :D
poniedziałek, 13 lutego 2012
Rozdział osiemnasty.
Wkroczyliśmy z Harrym pewnym krokiem do samolotu i usiedliśmy wygodnie na miejscach. Był wielki chaos - wszyscy krzyczeli i przepychali się. Na szczęście my w tym nie uczestniczyliśmy i siedzieliśmy gotowi do startu. W pewnych momentach na siebie zerkaliśmy i śmialiśmy sięz tych ludzi. Byli kompletnie nie zorganizowani. Stewardessa chodziła ze sztucznym uśmiechem przylepionym do twarzy. Szczerzyła się nawet wtedy , gdy ktoś nieźle dawał jej w kość. Po prostu zazdrościłam jej nastroju. Nie wiem jak można cały czas sięsczerzyć , nawet wtedy jak sięjej zdenerwowanym. Moze przeginam, bo ja sama szczerzę siędo Hazzy jak głupia nawet dgy jestem na niego ostro wkurzona. Co jak co, ale to miłość.
Wystartowaliśmy. Wznieśliśmy sięw powietrze i zaparło mi dech w piersiach. Przez chwilę nie mogłam oddychać, ale zaraz wróciło wszystko do normy.
Przez jakiśczas, rozglądałam się gdzie popadnie. Obserwowałam wszystkich jak leciało.
- Hej, nigdy nie widziałaś ludzi czy jak? - Spytał rozbawiony Harry, popijając wodę z butelki, prawie się dławił.
- Jasne, że widziałam. - Odparłam także rozbawiona. - Ale po prostu tak ich oglądam.
Styles pokiwał głową i włożył słuchawki do uszu. Oczy mi sięzamykały i powoli zapadałam w sen, słysząc tuż nad uchem melodię jakiejś piosenki Adele. Harry ją uwielbiał, a ja trochę robiłam się zazdrosna.
- Halo! Meytal, jejsteśmy na miejscu. - Klepał mnie lekko po policzku. - Jesteśmy w Bułgarii! - Krzyknął podniecony.
- Nareszcie. - Rzuciłam, przeciagając się i wstając.
Dostaliśmy nasze bagaże i ruszyliśmy przed siebie.
- Zgłodniałam. - Oznajmiłam, łapiąc się za brzuch.
- Wskoczymy po coś na wynos. - Powiedział Harry, idąc w stronę jakiejś budki z żarciem.
Stałam z boku i go obserwowałam. Był niezwykle miły dla sprzedawczyni, zresztą jak zawsze i wszędzie oraz dla każdego. Mój wzrok siadał na każdego człowieka na parę sekund. Zorientowałam się, że nikt nie rozpoznaje Harry`ego. Może w Bułgarii nikt nie słyszał o One Direction.
"Przynajmniej spędzimy czas jak normalni ludzie! Bez żadnych fanów", pomyślałam.
- Proszę skarbie. - Podał mi zapiekankę.
- Dzięki. - Odparłam, zabierając walizkę.
Wsiedliśmy do taksówki i jechaliśmy do domu Anne. Był nie daleko i zajechaliśmy za parę minut.
Harry otworzył drzwi i mnie wypuścił. Zapłaciliśmy za przewózkę i wkroczyliśmy na podwórko tego wspaniałego domu. Wyglądał przytulnie, ciepło i naprawdę spokojnie. Był mały i cały z drewna. Wchodziło siędo niego po małych schodkach, a potem przez balkon prosto do drzwi. Nie mogłam się doczekać odpoczynku, byłam okropnie zmęczona.
Przekroczyliśmy próg drzwi i ujrzeliśmy mały pokój gościnny. Na lewo była kuchnia, cała zestylizowana na brąz, a za ścianą sypialnia. Po prawej stronie było wyjście na balkon, a obok niej drzwi do łazienki.
- Rozgłość się i czuj się jak u siebie. - Powiedział do mnie, odkładając walizki na podłogę.
- Nie będzie z tym problemu. - Odpowiedziałam, cwaniacko się uśmiechając. - Bardzo tu ładnie. - Podeszłam do Niego i zawiesiłam ręce na Jego szyi.
Rzuciłam się do bagaży i zaczęłam wszystko wypakowywać byle gdzie. Zabrałam ręcznik, kosmetyczkę i świeże ciuchy i ruszyłam w stronę łazienki.
- Łał! - Krzyknęłam, otwierając drzwi. Łazienka była co najmniej wypasiona. Wielka wanna, kwiaty w wielkich doniczkach, a na półkach roiło się od kosmetyków. Nie potrzebnie przynosiłam swoje.
Zachichotałam.
Wzięłam szybki gorący prysznic i ubrałam spodnie na szelkach, a pod spodem luźną bluzkę. Włosy związałam w luźnego koka i umalowałam się delikatnie.
- Tak Louis! Tak! - Darł się Harry do słuchawki, gdy wychodziłam z łazienki. - Jesteśmy na miejscu cali i zdrowi! Stary, no przecież ci mówię! - Krzyknął, a później spojrzał na mnie, pokiwał przecząco głową z myślą, że Lou to jednak debil i zaczął się cicho z Niego śmiać.
Sama wychnęłam śmiechem i zaczęłam rozpakowywać resztę naszych rzeczy. Ciuchy powkładałam do wielkiej szafy w sypialki, a kosmatyki zaniosłam do łazienki.
- Wyjdźmy na zewnątrz. - Rzucił, stojąc w drzwiach, cały czas strzeżać się w moją stronę.
- Okej, akurat skończyłam wszystko wypakowywać. - Podbiegłam do Niego tanecznym krokiem.
Harry zabrał tylko swoją gitarę w odcieniu szarości i czerni i wyszliśmy.
Na dworze było jeszcze piękniej niż w środku. Wielkie jezioro, w którego tafli odbijało się wielkie słońce, małe ławki i dużo roślin.
Usiedliśmy na ławce trzymając się za ręce.
- Cieszę się, że jestem tutaj z Tobą, że jesteśmy sami. - Zerknął mi w oczy.
- Taak. Ja też jestem bardzo zadowolona. - Uśmeich zagościł mi na buzi. - Jest super.
Harry zaczął pobrzdąkiwaćna gitarze i zaczęliśmy śpiewać:
" Baby, I love you, I need you here
With me all the time
Baby we meant to be
You got me, smiling all the time
You da one that I dream about all day
You da one that I think about always
You R da one so I make sure I behave!
My love is your love, your love is my love"
Przy słowach "You da one" Harry na mnie spoglądał i lekko się uśmiechał.
- Skoczę po jakieś picie. Zaraz wracam. - Rzuciła Harry i powoli pobiegł do domu, przeskakując schody.
Chwyciłam gitarę i zaczęłam na niej coś grać. Próbowałam zagrać melodię "What Makes U Beautiful". Uśmeichnęłam się pod nosem, bo chyba mi wychodziło.
- To nawet nie brzmi jak melodia. - Powiedział Hazza, śmiejąc się ze mnie.
Posmutniałam, bo myślałam, że coś mi wychodziło. Myliłam się. Automatycznie się uśmiechnęłam na samą myśl co przed chwilą powiedział. Lekko mnie to rozbawiło, nie powiem.
- Och, daj spokój. - Rzuciłam normalnym tonem.
- I tak cię kocham. Możesz maścić muzykę jak tylko leci, ale i tak jesteś niesamowita. - Podał mi picie i pocałował w policzek.
Zawstydziłam się i poczułam, że moje policzki robią się różowe.
Harry był taki kochany dla mnie.
Wróciliśmy do domu i wspólnie ugotowaliśmy obiad i spędziliśmy ze sobą miło czas.
Harry szybko do mnie podszedł i pociagnął za ręce do sypialni. Połyżyliśmy się na łóżku i szczerzyliśmy do siebie.
- Ty wiesz, że nie ma nic lepszego niż takie leżenie sobie we dwoje? - Spytał, zerkając z szyderczym uśmiechem.
Wybuchnęłam chisterycznym śmeichem prawie takim, jak Niall. Jednak do Niego trochę mi brakuje.
- Ty jesteś niepoważny. - Rozczochrałam mu włosy.
- Wyskoczymy później do jakiegoś klubu, okej? - Zapytał, głaszcząc mnie po dłoni.
- Jasne, ale to nie dla jakichś alkoholików? - Spytałam, bo nie byłam pewna. Takie klimaty za bardzo mnie nie pociągają.
- Coś ty. To miejsce jest bardziej eleganckie. - Spojrzał z błyskiem w oku. - Włóż proszę jakąś śliczną suknię.
- Oczywiście. Zobaczę czy mam takie coś. - Uśmiechnęłam się.
Rozmawialiśmy jeszcze przez dłuższą chwilę, w której Hazza usnął. Postanowiłam więc go nie budzić, bo tak ślicznie wyglądał i udałam się w stronę plaży.
Spacerowałam piaszczyctą plażą, trzymając buty w dłoni. Słońce zachodziło i byłam tutaj sama.
Rozmyslałam nad tym jak moje życie zmieniło się w przeciagu prawie dwóch lat. Poznałam Louis`a, Liam`a, Niall`a, Zayn`a i Harry`ego. Zakochałam się w Zaynie, ale zawsze czułam coś do wszystkich. Potem wszystko się posypało i poczułam coś do Harry`ego. Teraz wiem, że tak musiało się stać i niczego nie żałuje.
- Meytal?! Dziewczyna Harry`ego Styles`a? - Spytał jakiś męski głos za moimi plecami.
Poruszałam oczami na boki i wolno się odwróciłam. Stał tam chłopak mniej więcej mojego wieku. Miał blond włosy, ciemne oczy i był dość wysoki.
- Tak, to ja. We własniej osobie. - Powiedziałam w półuśmiechu.
- Jestem David. - Wyciągnął do mnie rękę i ją uścisnął. - Moja dziewczyna jest fanką zespołu Twojego chłopaka.
- To miłe. - Uśmiechnęłam się.
- Mogę prosić cię o zdjęcie? - Spytał niepewnie. - Moja dziewczyna nie uwierzy, że cię spotkałem.
- Jasne, chętnie je z Tobą zrobię.
Objął mnie i całując w policzko, cyknął fotkę.
* Z perspektywy Harry`ego *
Obudziłem się jakiś czas temu, a Meytal nie była obecna w domu. Trochę się ogarnąłem, wziąłem prysznic i wyszedłem w stronę plaży, myślałem, że ona tam poszła. Szedłem z rękami w kieszeniach, szukając jej wzrokiem. Zauważyłem ją w objęciach i buziakach jakiegoś chłopaka. Poczułem się źle, spojrzałem na nich niedowierzanie i po prostu odeszłem. Chciałem do nich podejść i spytaćo co chodzi, ale jednak coś mi na to nie pozwalało, więc zawróciłem do domu i poszedłem szykować się na wyjście do baru, o którym rozmawialiśmy.
* Meytal *
Ten chłopak był naprawdę uroczy. Pożegnaliśmy się i rozstaliśmy. Ruszyłam w stronę domu, gdzie czekał na mnie zapewne śpiący Harry. Wyciągnęłam telefon, który sygnalizował sms`a.
" Kochanie, zaraz wychodzimy. Przychodź. Buziaki, Harry. "
Przyspieszyłam kroku.
- Wróciłam! - Podeszłam i go pocałowałam. Wydawał się jakiś nieswój. Zignorowałam to i poszłam do łazienki zrobić sobie nieco wyraźniejszy makijaż. Założyłam czarną sukienkę od Armaniego, w której miałam całe plecy na wierzchu jakże i dekolt. Na stopy załozyłam czarne szpilki. Końcówki włosów pokręciłam lokówką i zarzuciłam na jeden bok.
Harry założył czarne rurki, biały t-shirt, a na niego ciemną marynarkę oraz białe trampki. Jak zwykle cały jego look dopełniały sprężyste loki, które akurat w tym momencie układał.
- Gotowy? - Uśmiechnęłam się.
- Pewnie. - Odpowiedział, ale tym razem już bez uśmiechu. Zmartwiło mnie to. - Wyglądasz niesamowicie. - Pocałował mnie w policzko, nadal całkiem poważny.
Bar znajdował się niedaleko więc poszliśmy do niego na nogach, trzymając się za ręce. W ogólne nie rozmawialiśmy.
W barze było małe zamieszanie. Muzyka grała na całego, ludzie tańczyli gdzie popadnie. Nawet rzucali butelkami po alkoholu.
"Ale elegancja", pomyślałam.
Siedzieliśmy tu ponad dwie godziny. Rozmawiałam z całkiem sporą liczbą osób, Harry to samo. Byłam nieco wypita i język mi się rozplątał, więc podeszłam do Hazzy.
- Harry, kochanie, co jest grane? - Spojrzałam na Niego, lekko się chwiejąc. - Powiesz mi w końcu?
Harry cały czas zaciskał zęby ze złości.
- Jeszcze pytasz? - Wycedził przez zęby.
- No tak, bo nic nie wiem.
- Sama się domyśl. - Spojrzał mi w oczy i odszedł, zapewne odstresować się na zawenątrz.
- NIE POWIESZ MI?! - Wykrzyczałam za nim. - Nie? To nie! - Dokończyłam pod nosem.
Zdjęłam szpilki z nóg, rzuciłam je na jakieś siedzenie, podwinęłam sukienkę i weszłam na bar. Przy tym blacie wszyscy pili i siedzieli. Zaczęłam tańczyć i wtedy Harry się odwrócił.
___________________
Proszę tą Bułgarię xDDD ; **
niedziela, 12 lutego 2012
Rozdział siedemnasty.
Nie, jednak nie upadłam. Trzymałam się na równych nogach, co prawda trochę sparaliżowana, ale dawałam radę.
Zauwazyłam Harry`ego w objęciach jakiejś czarnowłosej młodej kobiety. Nie wyglądała staro. Ona poprawiała mu loki, całowała w policzek, a ja się wszystkiemu przyglądałam z odległości paru metrów.
- Cześć, Harry. O co chodzi? - Spytałam trochę zawiedziona.
- Hej, skarbie. - Przywitał się. - Poznaj Anne, moją mamę.
Wyczeszczyłam wzrok i stałam cała w szoku. Otrząsnął mnie jej sympatyczny głos.
- Witaj, Meytal. - Przytuliła mnie, a ja nadal patrzałam wielkimi oczami ze zdziwienia. - Harry tyle mi o Tobie opowiadał. - Spojrzała na syna. - Jesteś taka śliczna!
- Dzień dobry pani i dziękuję bardzo. - Uśmiechnęłam się.
- Żadna pani, mów mi Anne. - Pogłaskała mnie lekko po ramieniu.
Anne musiała lecieć, więc przytuliła nas na pożegnanie i ruszyła w swoją stronę. Z Harrym nadal staliśmy z boku drogi.
- Ty głupku! - Popchnęłam go. - Myślałam, że mnie zdradzasz z jakąś dziewczyną. - Spuściłam wzrok. - Nie wiem co bym zrobiła, ale jak zobaczyłam te czułości...
- Och, sama jesteś głupkiem, że tak myślałaś. - Podszedł bliżej i mnie pocałował.
- Kurcze, Twoja mama jest taka piękna! Jesteście do siebie strasznie podobni.
- Dziękuję. - Wyszczerzył zęby.
Ruszyliśmy w stronę mojego domu. Sama nie wiem po co i dlaczego. Harry mnie tam ciągnął.
- Chodź. - Pociągnął mnie za ręce do drzwi.
- Ale dlaczego my do mnie idziemy? - Nie wiedziałam o co biega.
- Czeka nas coś trudnego. Musimy spytać Twoich rodziców, czy cię puszczą ze mną do Bułgarii.
- Jak oni zareagująna to, że lecę za granicę?! Harry, ja mam szkołę...
- Moja mama z nimi rozmawiała i nie mają nic przeciwko nauczaniu domowemu.
- Chyba sobie ze mnie żartujesz. Oni, moi rodzice pozwolili płacić Tobie za moje lekcje? - Roześmiałam się.
- Jasne. - Uśmiechnął się przelotnie i przekroczyliśmy krok domu.
Stanęliśmy przed rodzicami i nie wiedziałam co mam powiedzieć.
- Dzień dobry państwu. - Uśmiechnął się do nich. Jemu nie można było niczego odmówić.
- Harry, no dzień dobry. - Uśmiechnęli się do Niego.
Harry spojrzał na mnie z cieszącymi się oczami i odwrócił do rodziców. Ja stałam cicho, on załatwiał wszystko.
- Chciałbym się państwa zapytać, czy mogę zabrać Meytal na wakacje do Bułgarii. - Zaczął, ślicznie się uśmiechając w ich stronę. - Lecimy we dwójkę. Moja mama załatwiła bilety i sama nas namówiła, abyśmy gdzieś się razem wybrali. Jest tam dom, więc jest gdzie mieszkać.
- Zgadzamy się. Nie mamy powodów, aby się sprzeczać.
Stanęłam jak wryta, patrząc na nich w szoku i zastanawiając się, czy się nie przesłyszałam. Często mam tak, że słyszę to, co chcę usłyszeć. Harry natomiast tylko stał i się szczerzył.
- Dziękuję państwu. - Powiedział i mnie objął.
- A kiedy jest lot? - Spytał tata.
Właśnie... Nawet ja nie wiedziałam kiedy on jest. Zapomniałam dowiedzieć się od swojego chłopaka takiej istotnej rzeczy.
- Dzisiaj w nocy lecimy. - Zakomunikował Harry.
Otworzyłam buzię ze zdziwienia i pobiegłam pędem na górę, zacząc się pakować.
Harry zapukał do drzwi, wszedł do środka i usiadł na łóżku. Złapał pluczaka i zaczął się śmiać, że jest podoby do Nialla. Może i miał rację.
Wybuchnęłam histerycznym śmiechem.
- A Ty co? Nie pakujesz się?
- Już po. - Uśmiechnął się. - Jestem tu by ci pomóc.
Wyciągnęłam dwie największe walizki jakie tylko miałam. Otworzyłam brązową szafę i zaczęłam ściągać wszystkie ciuchy z wieszaków i składać je, aby pomieściły się do walizki.
- Zostaw, ja się tym zajmę. - Rzucił Harry, podchodząc.
- Czym się zajmiesz?
- No ściąganiem ubrań. - Pocałował mnie w szyję.
- Harry, to nie to miałam na myśli. - Zaczęłam się śmiać.
Weszłam do łazienki zabierając wszystkie swoje kosmetyki. Szampony, lakiery do włosów, pudry, tusze do rzęs i resztę. Włożyłam je do kosmetyczki i włożyłam do walizki.
Byłam bardzo zabiegana, a Styles tylko mi się przyglądał.
- Dzięki za pomoc. - Rzuciłam z uśmiechem, próbując zasunąć walizkę.
Nie dało się, ale przecież wpychałam ciuchy jak najciślej.
- Siadaj na niej. - Oznajmił, wstając z łóżka.
- Co?
- No słyszałaś. Siadaj na nią, a ja zasunę. - Śmiał się.
Wszystko przebiegło sprawnie i byłam już spakowana. Zabrałam jakieś ciuchy i poszłam pod prysznic.
Stałam w kabinie prysznicowej, podczas, gdy ktoś dobijał się do drzwi.
- Mogę wejść? - Spytał proszącym głosem Hazza.
- No chyba ci gorzej, głupku. - Zaśmiałam się.
- Wcale nie. - Rzucił szybko.
Ubrałam się, ułozyłam dokładnie włosy i pomalowałam twarz.
- Gotowe! - Puściłam mu oczko.
- Ślicznie wyglądasz. - Powiedział, siedząc z laptopem w ręce.
- Naprawdę w nocy jest ten lot? - Spytałam, z rękami na biodrach.
- Tak. - Rzucił. - Nie ma sensu jeździć w tą stronę i z powrotem, więc pójdziemy teraz do mnie i razem pojdziemy na lotnisko. Chłopaki nas podwiozą.
Zabrałam wszystko co było mi potrzebne z domu i wyszliśmy z domu, żegnając się z moimi rodzicami. Trochę popłakiwali, ale jak to każdy rodzic.
- Harry, dawaj jedną walizkę! Nie będziesz się męczył. - Krzyknęłam zrezygnowana.
- Martw się lepiej swoją torebką, ona też jest ciężka. - Śmiał się.
- Nie gadaj bzdur, to zwykła torebka i w ogóle nie ciężka. Więc dawaj walizkę!
- Nie. Możesz prosić i znowu usłyszysz moje przeczenie.
- Myślisz, że jestem jakąś lalunią, która nie umie sama sobie poradzić? - Przystanęłam.
- Tak, jesteś moją lalunią, ale taką, która umie sobie poradzić. - Pocałował mi policzek.
- No właśnie! A więc dawaj! - Szarpnęłam walizkę, ale Harry gestem kazał mi spojrzeć przed siebie.
- O widzisz! Co za ironia losu, jesteśmy u mnie. - Puścił mi oko.
- Ha ha ha, bardzo zabawne, serio.
W środku był taki syf, że nie było gdzie wstawić nogi.
- Hej wszystkim! - Krzyknęłam, ale usłyszałam tylko własny głos.
- Nikogo nie ma, prócz nas. - Podeszedł Harry. - Przyjadą po nas w nocy, a teraz gdzieś wybyli.
Usmażyliśmy popcorn, wyciągnęliśmy z lodówki Pepsi i włączyliśmy jakiś horror.
Był przerażający, ale cały czas patrzeliśmy się na siebie.
Zadzwonił Harry`ego telefon.
- To Lou. - Rzucił, odbierając.
- No stary, zaraz po was przyjeżdżamy. - Usłyszałam Louis`a, a zaraz głośny śmiech Horana.
Za dziesięć minut przyjechali chłopaki. Załadowaliśmy się wszyscy do vana i ruszyliśmy.
Gdy dojechaliśmy do lotniska, Lou zaczął płakać za Hazzą i nie wypuszczał go z objęć.
- Będę za Tobą tęsknił. - Rzucił, wycierając oczy chusteczką.
- Baranie, to tylko tydzień. - Odpowiedział mu mój chłopak i poczochrał mu czuprynę.
- Cześć wszystkim. - Przytuliłam ich.
- Pa, kochana! - Odpowiedzieli chórem.
Odjechali, a ja sama ze Styles`em stałam na lostnisku, czekając na nasz samolot do wymarzonych, spóźnionych wakacji.
______________________
Jestem całkiem zadowolona z efektu mojej wyobraźni. Hahaha !
Pozdrawiam was.
xoxo
sobota, 11 lutego 2012
Rozdział szesnasty.
Obudził mnie delikatny i zimny dotyk na policzku. To Harry, który złożył na nim pocałunek.
- Witaj kochanie. - Pocałował mnie jeszcze raz, ale tym razem w usta. - Proszę, to dla ciebie. - Wręczył mi kopertę. - Wszystkiego najlepszego!
- Harry, słońce. - Zaczęłam. - Prosiłam cię. Żadnych prezentów!
- Nigdy! - Zaprotestował. - Nie ma takiej opcji, abym ci go nie wręczył. - Uśmiechnał się uroczo. - No otwórz.
Spojrzałam na Niego, marszcząc oczy z udawanej złości, próbując otworzyć kopertę. Niestety, nie umiałam zrobić tego delikatnie i musiałam roztargać.
Zauważyłam dwa bilety na wycieczkę do Bułgarii.
- Harry, ty sobie ze mnie żartujesz, tak? - Spytałam z niedowierzaniem.
- Kupiłem dwa bilety dla nas. Moja mama ma tam własną działkę. Jakieś jezioro, mały drewniany dom. Pomyślałem, że się tam wybierzemy. - Spojrzał ze strachem w oczach, bojąc się mojej reakcji. Był taki słodki, gdy się bał.
- Harry?
- Tak? - Podniósł głowę i szybko się odezwał.
- Jesteś kochany, dziękuję. - Cmoknęłam go w policzek.
- Chciałbym jeszcze, abyś nie martwiła się swoją szkołą. Powinnać od przyszłego tygodnia do niej iść, owszem, bo kończy ci się zwolnienie, bo nogę masz już sprawną. - Zaczął się martwić. - Ale ja sobie wszystko przemyślałem i załatwiłem ci wypis ze starej szkoły i nauczanie domowe. Z wszystko zapłaciłem.
- Kurwa, Harry! To jest naprawdę miłe z Twojej strony. Ze szkołą naprawdę świetny pomysł, ale ja nie mogę tego przyjąć. Nie pozwolę, abyś za mnie płacił.
- Nie, nie. Ty mi się rewanżujesz swoim istnieniem. Nie ma o czym mówić. - Przytulił mnie mocno swoim silnym ramieniem.
Podziękowałam mu pięknie i spojrzałam na samą siebie. Leżałam na tylnym siedzeniu w samochodzie zupełnie naga, pod prześcieradłem i kocem, które Harry miał zawsze w aucie. Na głowie miałam totalny nieład, a w dodatku przeszły mnie dreszcze z zimna, Cała się trzęsłam.
- Chodź tutaj. - Przyciągnął mnie do siebie Styles. Od razu zrobiło mi się ciepło.
- Dzięki. - Uśmiechnęłam się.
Uroczo odpowiedział mi swoim uśmiechem. Wyszczerzył swoje śliczne zęby i poprawił loki. Jak ja to kochałam...
- Gdy sobie smacznie spałaś, próbowałem poszukać Twojej bluzki i nie mogłem jej znaleźć. - Powiedział zrezygnowanie. - Nie wiem co wczoraj z nią zrobiliśmy. - Wybuchnął śmiechem.
- Co TY z nią zrobiłeś. - Zaśmiałam się i go pocałowałam.
- Proszę, trzymaj moją koszulkę. - Podał mi swoją koszulkę z napisem "Ramones"
Założyłam ją szybko na siebie i spojrzałam na rozbawionego Harry`ego.
- Co jest? - Zapytałam, kompletnie nie wiedząc o co mu chodzi.
- Nie, nic. Zupełnie nic. Wyglądasz w niej bardzo... - Urwał. - Super. - Zalotnie się uśmiechnął i wyszedł z samochodu.
Popędziłam za nim, niezdarnie wkładając trampki i niedbale je wiązać.
Harry siedział zmieszany i kucał na drodze. Rzucał kamykami na wszystkie strony.
- Co jest grane? - Spytałam lekko zdenerwowana.
- Zastanawiam się, co by ze mną było gdybyś wybrała Zayn`a.
- To jest niemożliwe, bo to Ciebie kocham i nie masz prawa myśleć inaczej. - Usiadłam mu na kolanach i oboję jębliśmy w tył, tylko się śmiejąc. Tym razem to ja nad nim wisiałam.
- Jesteś seksi. Wiesz o tym? - Spytałam, głośno żując gumę w ustach.
- Nie tak jak ty. - Patrzał na mnie.
- Jak mamy zamiar wrócić? - Spytałam go, podnosząc się.
- Za moment przyjedzie reszta chłopaków. - Odpowiedział z lekkim śmiechem.
- Że co? - Krzyknęłam i pobiegłam do auta szukając spodenek. Onie nie mogli mnie tak zobaczyć.
- Niech żałują! - Krzyknął Hazza za mną.
Leżałam na siedzeniu i wciskałam swoją dupe w spodenki. Usłyszałam pukanie w szybę. Podniosłam się.
- Co do cholery? - Spytałam.
- Niespodziaka, słońce ty nasze! - Krzyknął Lou, wręczając mi wielki bukiet róż. - Wszystkiego najlepszego i to od Larry`ego. - Uśmiechnął się i poruszał znacząco brwiami.
Wychyliłam głowę i spojrzałam na Harry`ego co on na to. Uśmiechał się w ziemię, wszystko słysząc.
- Sto lat! - Krzyknął Liam, podając mi wielkiego pluszaka, na którego brzuchu było wyszyte "1D".
- Proszę i życzę spełnienia marzeń. - Rzucił Horan, cały umazany kurczakami, podając mi kilka tulipanów różnych kolorów.
Ostatni podeszedł Zayn, trzymając olbrzymie pudełko czekoladek i wielkie opakowanie żelków, które uwielbiałam.
- Proszę młoda, to dla Ciebie. życzę ci wszystkiego, wszystkiego najlepszego. - Pocałował mnie w policzek, które zaraz się zarumieniło.
- Dziękuję wam! - Przytuliłam ich. - Jesteście najlepszymi przyjaciółmi, jakich można sobie wyobrazić.
Chłopaki przywieźli jakieś jedzenie i picie z McDonalds`a więc wszyscy zaczęliśmy się obżerać, za to Niall to kontynuował, bo wcześniej takzę jadł.
Śmialiśmy się, wygłupialiśmy i rozmawialiśmy, ale czas było się zbierać i ruszyliśćmy ich vanem, a auto Harry`ego zostało. Później ktoś się nim zajmie.
Jadąc samochodem, w moim telefonie zagrałą melodia "I want" i rozpocząły się słowa śpiewane przez Hazzę. W rytm piosenki zaczęłam tańczyći się kołysać.
- Nie odbierzesz? - Spytał rozbawiony Louis.
- Daj spokój, okej? - Odezwał się Liam.
- Świetna piosenka, chciałam jej chwilę posłuchać, nie złosćcie się już. - Dokończyłam i przyłozyłam telefon do ucha. Byłą to Ages, która od paru dni była w LA na badaniach.
- Hej kochana, jak tam? - Usłyszałam w słuchawce.
- Cześć, Agnes. Jest okej. Właśnie jadę z chłopakami w stronę domu.
- Wszystkiego najlepszego skarbie i przykro mi, że nie mogę być w Twoim dniu razem z Tobą.
- To nie Twoja wina. Dziękuję ci bardzo za życzenia.
Spytałam jeszcze ją jak się czuje i jak u niej mijają dni. Było u niej wszystko w porządku. Pożegnałyśmy się z trudem i rozłączyłyśmy.
Byliśmy na miejscu. Wysiadłam z Harrym.
- Spotkamy się później? - Spytał i mnie pocałował.
- Zadzwonię. - Zmierzwiłam mu fryzurę.
Wielki van odjechał, a ja im pomachałam. Przed szybę widziałam, że chłopaki straszyli Liam`a łyzeczką, tylko Zayn siedział obok Niego i go pocieszał, twierdząc za pewne, że jest Jego przyjacielem.
Na myśl jacy są walnięci, wywróciłam oczami w uśmiechu i podreptałam do domu.
- Mamo, tato, jestem! - Krzyknęłam.
- WSZYSTIEGO NAJLEPSZEGOOOOO! - Krzyknęli oboje z małą babeczką w ręce, na której paliła się jedna świeczka. Podeszłam do niej, pomyślałam życzenie ją zdmuchnęłam.
- Dzięki. - Przytuliłam się do nich. - A teraz pędze do pokoju doprowadzić się do porządku.
- Przepraszamy za wczoraj. - Odezwała się mama.
- Nie ma za co przepraszać. Chcieliście dobrze, to się liczy, - Posłałam im uśmiech, a potem odwróciłam się i pobiegłam do pokoju.
Pierwsze co to włozyłam wszystkie kwiaty do wielkeigo wazonu z zimną wodą i postawiłam na półce obok łóżka. Miśka od Liam`a położyłam na poduszce na łóżku, natomaist czekoladki z żelkami oraz kopertęz biletami do Bułgarii włozyłam do szuflady w komodzie.
Poczłapałam do łazienki ze świeżymi ciuchami i wskoczyłam pod gorący prysznic. Nie ma nic lepszego niż gorąca woda na ciele. Wytarszał mokre ciało, ubrałam się w czerwonąbokserkę, a na nią włożyłam spódniczkę w kwiatki, która pasek miałą w połowie brzucha. Na nogi załozyłam czerwone buty emu do połowy łydki. Zabrałam się za prostowanie włosów. Zostawiłam je rozpuczone na ramionach. Oczy pociagnęłam czarną kredką, a na usta nałozyłam bladą szminkę.
Wyszłam z domu i skierowałam się w stronę chłopaków.
Nagle serce mi chyba stanęło, ja przestałam oddychać i chyba upadłam.
__________________________________
Nie wiem co sądzicie o tym rozdziale , bo ja sama nie wiem co ja sądzę. O.O
Pozostawiam go bez komentarza. : DD
Rozdział piętnasty. (HOT) hahahaha
Moje siedemnaste urodziny zbliżały się wielkimi krokami. Gdybym była jedną z tych osób, którzy są dokładni, powiedziałabym, że są one juz jutro. Nie chciałabym żadnych imprez niespodzianek, żadnych balonów, durnowatych czapeczek, serpentyn, głupkowatego tortu, nic! Chciałabym, aby był to normalny dzień. Jak w każdych innych dniach.
- Meytal! Zejdź proszę na dół. - Krzyknęłam mama, przerywając moje przemyślenia.
Zbiegłam szybkim krokiem na dół i tylko się uśmiechnęłam.
- Taak? - Oparłam się o futrynę drzwi.
Rodzice byli dziwnie radośni. Nigdy ich takich nie widziałam. No może przesadzam... Często ich takich nie widzę.
- Zabieramy się z mamą gdzieś na urodziny. Co ty na to? Spędzimy czas w trójkę. - Rzucił tata.
Poczułam lekkie zażenowanie i parsknęłam śmiechem, odrywając się od futryny.
- Wy sobie żartujecie, prawda? - Spytałam surowym tonem.
W pośpiechu ruszyłam w stronę drzwi, zabierając czarną bluzę z kapturem. Na sam koniec nimi trzasnęłam. Nie powiem, był huk.
Włączyłam muzykę na swoim iPhonie, włożyłam go do kieszeni bluzy i słuchałam muzyki przez słuchawki. Na głowie zarzuciłam kaptur.
Szłam rozmyślając o swoim życiu. To, co działo się teraz wokół mnie, zupełnie mnie nie obchodziło. Nie wiedziałam już nic. Szłam przed siebie, gdzie tylko moje nogi mnie niosły.
Znalazłam się nad rzeką, przy małym lesie. Było tutaj tak spokojnie. Miejsce, w którym można sobie wszystko poukładać w głowie.
Słońce powoli zachodziło, więc niebo robiło się czerwone. Wyglądało tak pięknie. Usiadłam przy rzece w siadzie skrzyżnym i rzucałam kamykami do wody. Chwilę potem ktoś zasłonił mi oczy.
- Harry, ty głupku! - Zaczęłam się śmiać.
- No tak, to ja! - Wyszczerzył snieżnobiałe zęby. - Hej kochana. - Schylił się i mnie pocałował.
- No witaj. - Powiedziałam przygnębiona.
Usiadł obo mnie i mnie przytulił.
- Byłem u Ciebie w domu, ale cię nie zastałem... - Powiedział, patrząc na mnie z troską w oczach.
- Co oni robili? - Spytałam nie spuszczając wzroku z wody.
- Oni? Masz na myśli rodziców? - Spytał, orientując się o co pytam. - Ach, tak. Siedzieli niespokojni i rozmawiali o Tobie.
Przymknęłam mocno oczy i prychnęłam.
- oni są niepoważni...
- Wiedziałem, że tu cię spotkam. - Odgarnął mi kosmyk włosów, który niezdarnie spadał mi na twarz. - Zawsze tu przychodzisz jak masz chwilę słabości.
- Dobrze mnie znasz. - Posłałam mu ciepły uśmiech.
- No jasne, że tak! - Rzucił. - To powiedz mi o co chodzi.
- Później, okej? - Spytałam, wstając i otrzepując swój tyłek z piachu.
- Tak, tak. - Odrzekł.
Moi rodzice nadal traktowali mnie jak swoją małą córeczkę. Rany, czy oni tego nie widzą? Nie wiedzą, że jestem prawie dorosłym człowiekiem? Mam chłopaka i wszystko co jest po drodze do dorosłosci, a oni nadal swoje.
Harry się nie odzywał, więc postanowiłam coś zagadać do Niego.
- Co u chłopaków? - Rzuciłam w Jego stronę. - Pytam o nich, bo wiem, że u Ciebie dobrze. - Uśmiechnęłam się pięknie.
- U chłopaków dobrze. Louis z Eleanor są tak razem szczęśliwi, że to jest nie do opisania. Liam z Danielle też się trzymają. Niall ostatnimi czasy żyje w zupełnej radości, bo Agnes go przyjęła, a Zayn... - Spuścił głowę. - Taaa, Zayn, hm, chyba wszystko z nim okej. - Zmarszczył czoło.
- Co jest? - Spytałam zupełnie poważnie.
- Bardzo przeżywa rozłąkę z Tobą. - Wyjaśnił mi Hazza. - On cię kocha i widzę jak na Ciebie patrzy.
Spojrzałam w ziemię.
- Nic z tego by nie wyszło. - Potrząsnęłam głową ze zrezygnowaniem. - A ja wciąż mam Ciebie. Gdyby cię nie było, nie istniałabym. - Pocałowałam go czule.
- Kocham cię, kocham Nas. - Mruknął mi do ucha, a potem pocałował w poliko.
Ruszliśmy w stronę polnej drogi. Na poboczu zauważyłam samochód Harrego. Najwyraźniej nim przyjechał.
- Jedziemy na przejażdżkę? Gdzieś gdzie jest spokojnie. - Spytał, łapiąc mnie za dłonie.
- Z Tobą jasne, że tak.
Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy. Zapadał zmierzch, na dworze robiło się zupełnie ciemno.
- Chciałeś się dowiedzieć o co chodzi z moimi rodzicami. - Zaczęłam. - Chcieli jutro spędzić ze mną czas. Jak rodzice z dzidziusiem. - Zbulwersowałam się. - Rany, Harry! Czy ja wyglądam jak dziecko? - Spojrzałam na Niego, a on na mnie śmiejąc się cicho z mojego banalnego pytania.
- Hej, hej! No bardzo śmieszne, naprawdę. - Obróciłam się do okna z prawej strony i uśmiechnęłam się pod nosem. - To jak, odpowiesz? - Spojrzałam w Jego stronę.
- Wyglądasz jak słodkie, śliczne i pociągające dziecko. - Zaczął się śmiać. Szyturchnęłam go w ramię, także się śmiejąc. Boże, jak ja go uwielbiam!
Pocałował mnie przelotnie w policzek i przeklął.
Nas samochód się zatrzymał, czy zepsuł... Sama nie wiem.
- Cholera, samochód padł... - Rzucił szybko i wyszedł z auta.
Staliśmy w środku lasu, w zupełnej ciemności.
- Harry, czy to nie ten moment, w którym wylatuje człowiek z piłą mechaniczną i rżnie nas na małe kawałki? - Spytałam z lekką nutką strachu w głosie.
- Co ty opowiadasz za bzdury? - Spytał rozbawiony, kopiąc w samochód.
Kilka minut później podszedł do mnie i złapał mnie za nadgarstki i mocno do siebie przyciągnął.
- Jutro Twoje urodziny... - Zamruczał. - Co chciałabyś dostać?
- Nie chcę żadnych imprez niespodzianek, żadnych prezentów. Nic... - Powiedziałam zrezygnowanym tonem. - Chcę po prostu Ciebie. - Delikatnie go pocałowałam, a on uniósł mnie, złapał pod kolanami i całował. Położył mnie na maskę swojego samochodu, wisząc nade mną.
Całowaliśmy się namiętnie, czułam Jego ciepły dotyk na całym ciele. Przechodziły mnie przyjemne dreszcze.
- Harry! - Krzyknęłam.
- Co jest? Coś cię boli? Co ci zrobiłem? - Spytał prawie załamany i zdenerwowany na samego siebie.
- Głupku, chodzi mi o to, że w lesie?
- A czemu nie? - Wyszczerzył zęby.
Parsknęłam śmiechem na Jego widok i dalej całowałam. Zdjął mi moją czarną luźną bluzkę z napisem jakiegoś rockowego zespołu i zostałam w samych spodenkach i trampkach.
- Przepraszam, ale musiałem. W bluzce ci ślicznie, ale bez... - Uśmiechnął się.
Zaczęłam się z Niego śmiać.
Po chwili i on nie miał koszulki. Przeszliśmy do środka samochodu, nie odrywając się od siebie.
W samochodzie pozbyliśmy się wszystkich ubrań ze swoich ciał i poddawaliśmy się chwili.
- Wiesz, że jesteś śliczna? - Spytał mnie Hazza, całując po szyi.
_____________________________
Nie powiem, że troszeczkę mogłam przesadzić, ale chciałam to po prostu napisać!
Hahahaha, masakra. -.-
Komentujacie, proszę!
xoxo
piątek, 10 lutego 2012
Rozdział czternasty.
Ja i Harry oraz Agnes z Niallem jesteśmy umówieni na potrójną randkę z Mike'm i Jego nową dziewczyną. Każdy z nas jest podenerwowany. Razem z przyjaciółką biegałyśmy po pokoju w poszukiwaniu sukienki na dzisiejszy wieczór. Żadna z nas nie widziała nic ciekawego. Czerwona, czarna, granatowa, a moze biała sukienka? Odbisła czy luźna? Jedwabna czy koronkowa? Hmm, same nie wiedziałyśmy. Ale jedno było wiadome! Musimy wyglądać stosownie do sytuacji. Idziemy do restauracji, czyli musimy się wystroić.
W pewnym momencie złapałyśmy tą samą sukienkę. Zaczęłyśmy się szarpać i przekrzykiwać.
Nieoczekiwanie w drzwiach stał Niall z Harrym.
- Czyż one nie wyglądają seksi w tych za dużych koszulkach i majtkach? - Spytał Harry dziwnym spojrzeniem.
- To chyba nie było pytanie, bo to jasne! - Odpowiedział Niall.
Obie puściłśmy sukienkę, rzuciłyśmy po sobie porozumiewawcze spojrzenia i powolnym krokiem podeszłyśmy do chłopaków, rzucając w nich poduszkami. Chwilępotem wywaliłyśmy ich z pokoju głośno się śmiejąc.
Agnes wybrała czerwoną, nieco luźniejszą sukienkę, wysokie czarne szpilki i do tego delikatną biżuterię. Ja natomiast włożyłam obcisłą sukienkę do połowy uda w kolorze granatowym, ponieważ chciałam dopasoćsiędo Hazzy, który miał na sobie białe rurki, a do nich włożoną granatową koszulę w kratkę. Na nogi włozyłam czarne wiązane botki na wysokim obcasie.
Zbiegłyśmy na dół, podsłuchując szepty chłopaków.
- Czyż nasi chłopacy nie wyglądają seksi? - Spytałam w pół śmiechu.
- Tak, tak! Masz rację. - Potwierdziła Agnes.
Pocałowałyśmy ich w policzka i wyszliśmy, zamykając za sobą drzwi na klucz.
Na drodze, przy świetle księżyca, Agnes z Niallem szli z przodu cały czas się obściskując. Za nimi szłam ja z Harrym. Cały czas powtarzał mi do ucha jaka piękna jestem, a ja tylko wybuchałam śmiechem i go całowałam.
Doszliśmy na miejsce. Restauracja była duża, ciemna i bardzo przytulna. Pachniało pizzą i innymi pieczeniami. Aż od tego zapachu robiłam się głodna.
Wszyscy zauważyliśmy Mike'a z dziewczynąprzy stoliku. Dziewczyna miała któtkie rude włosy i porcelanową cerę. Była naprawdę śliczna. Ubrana była podobnie do mnie. Miała sukienkę w tym samym stylu. Agnes podeszła do mnie i Harrego i zauważyła mój mały grymas na twarzy.
- Nie przejmuj się. - Pocieszyła mnie, głaszcząc po ramieniu. - I usiadła z Niallem i tamtą parą przy stole.
Ja nadal stałam jak wryta z Harrym przy boku.
- Kochanie, wyglądasz śliczniej, bardziej seksi i w ogóle bosko. Jesteś piękniejsza od niej. - Mruczał mi do ucha Harry, a mnie tylko przeszły przyjemne ciarki po ciele.
- Kocham Cię. - Pocałowałam go. - I dziękuję.
- Proszę. - Uśmiechnął się i zaprosił mnie do stołu.
Każdy zamówił co innego, tylko my z Harrym zamówiliśmy wspólną hawajską pizzę.
Wymieniłyśmy z Agą porozumiewawcze spojrzenia, że ta dziewczyna to zło. Ani mnie, ani Agnes ona się nie podobała. Coś było z nią lub w niej nie tak, ale to nie nasze zmartwienie. To wybór mojego przyjaciela.
Pocałowałam Harrego na pożegnanie i wróciłyśmy z Agnes do domu.
Przebrałyśmy się w coś luźniejszego, zmyłyśmy makijaż, zrobiłyśmy gorącą mleczną kawę i usiadłyśmy na kanapie opowiadając sobie co ostatnio się wydarzyło.
- Jak jest z Niallem? - Spytałam z uśmiechem.
- Cudownie. - Powiedziała, patrząc w kubek z kawą.
- To się cieszę Twoim szczęściem.
- Ja też, on jest taki uroczy, że to nie jest do opisania. - Dodała. - A co z Harrym?
Poczułam dreszcze na Jego imię. Sama jego wymowa była dla mnie niezwykła.
- Kocham go i cieszę się, że los mi go dał. Bez Niego wszystko było by bezsensu.
Moim oczom rzuciło się coś małego i błyszczącego na palcu Agnes.
- Hej, co tam masz? - Spytałam, prawie krzycząc, odkładając kubek na stół.
- Niall... - Próbowała. - On mi się oświadczył.
- Żartujesz, tak?!
- Jasne, że nie. Coś ty.
Zaczęłam skakać po całym mieszkaniu z otwartą buzią, z której wydobyłam się pisk.
Cieszyłyśmy się tak dobre kilkadziesiat minut.
- Meytal, jutro wyjeżdżam z rodzicami do LA. Na badania.
- Kochana, znowu? - Posmutniałam. - Co ja zrobię bez Ciebie?
Przytuliłyśmy się i siedziałyśmy tak parę minut mówiąc jak bardzo nam na sobie zależy. Kochałam ją jak siostrę i wiem, że ona czuła do mnie dokładnie to samo.
* W domu One Direction *
Niall zbiega radośnie na dół do Zayna, Liama, Loui'sa i Harrego. Ma na twarzy wielkiego banana i chcę podzielić się radosną nowiną z przyajciółmi.
- Oświadczyłem się Agnes i ona się zgodziła! - Wykrzyczał bez oddechu, a potem zaczął skakać po całym mieszkaniu śmiejąc się charakterystycznym śmiechem.
Wszyscy siedzili w szoku i nic nie mówili.
- Hej! No co jest z wami?! Nie cieszycie się moim szczęściem?! - Rozpłakał się.
Chłopaki wyciagnęli komórkę i pokazali sms od Meytal, że Agnes wyjeżdża na rok do LA.
Niall wstał na równe nogi i pobiegł na górędo pokoju, przeklinając siebie, że nie odczytał wiadomości.
Czytając wiadomość od Agnes smuci się. Wyłącza skrzynkę odbiorczą, sięga po jej zdjęcie w ramce i delikatnie głaszcze je dłonią. Schodzi na dół i widzi uśmiechy na twarzach chłopaków.
- Ja spadam do Agnes, nie czekajcie na mnie. - Rzucił i wyszedł, ubierając fioletową bluzę.
Chłopaki spojrzeli po sobie i wrócili do rozmowy.
* U dziewczyn *
Siedziałam przed telewizorem w dużym pokoju, jedząc kanapki. Nagle wo drzwi dobija sięHoran i wpada do środka.
- Hej! Meytal! Gdzie Agnes!
Z wrażenia, wypadła mi kanapka z buzi i gestem pokazałam mu, że jest na górze.
Niall wbiega na góre do jej pokoju. Widzi, że jest zajęta rozmawianiem z kimś, ale się tym nie przejmuje i krzyczy jej prosto w twarz, że leci z nią i, że samej jej nie zostawi, bo nie ma takiej opcji.
- Chłopaki, kończę, kocham was, pa. - Agnes rozłączyła się z One Direction.
- Lecę z Tobą! Słyszysz mnie? - Spytał głośno.
- Nie mozesz ich zostawić. - Spojrzała na niego błagalnym wzrokiem.
Niall szybko jej uległ i się zgodził.
- Gdy wrócę, zobaczysz, że potem nigdy więcej cię nie opuszczę. - Uśmiechnęła się. - Na zawsze w moim sercu. - Przyłozyła jego rękę do swojego serca. - A teraz wracaj do domu. Późno już.
- Mogę zostać u ciebie na noc? - Spytał.
- Jasne, ale śpisz na kanapie! - Krzyknęłam z dołu wszystko słysząc.
- Nie słuchaj jej. Prześpisz się u mnie. - Uśmiechnęła się i go przytuliła.
Siedząc w swoich objęciach oboje usnęli.
Podeszłam do drzwi i spojrzałam na nich, po czym sięgnęłam do tylnej kieszeni spodni, wyjęłam iPhona i cyknęłam im zdjęcie. Uśmiechnęłam się przy tym słodko i zamknęłam drzwi.
__________________________________
Komentujcie ! ; ****
Dziękuję za wyświetlenia mojego bloga.
Rozdział trzynasty.
* Z perspektywy Nialla *
Siedziałem totalnie załamany na zewnątrz, na krześle z twarzą ukrytą w dłoniach. Czułem, że powoli serce zaczyna mi pękać. Łzy płynęły mi strumykami i nie wstydziłem się tego. Nawet tego nie odważyłem się kryć! Niech wszyscy się dowiedzą jak mi na niej zależy.
W jednej chwili poczułem czyjś dotyk na moim ramieniu. Był to Harry. Podszedł do mnie i po prostu mnie przytulił i powiedział, że będzie dobrze.
- Nie stary! Nic nie będzie dobrze! - Zacząłem krzyczćw niebo głosy. - Nie chcę jej stracić!
- Rozumiem! Nikt nie chce! - Odkrzyknął do mnie Hazza lekko podenerwowany.
Rzuciłem mu sięna szyje z płaczem i zacząłem szlochać i kląć jak bardzo jest źle.
- Zabierz ją gdzieś. - Rzucił mi pomysł Harry. - Spędźcie gdzieś razem czas.
- Masz sporą rację. - Spojrzałem na Niego. - Ale... dokąd mam ją zabrać? - Spytałem wycierając łzę.
- Na piknij. Przecież to was łączy. - Uśmiechnął się. Najwyraźniej próbował mi poprawić nastrój. Muszę przyznać, że powoli mu się to udawało.
* U dziewczyn *
Podeszłam niepewnie do Agnes i z całych sił ją przytuliłam. Nie chciałam jej tracić. Stracić najlepszą przyjaciółkę - coś potwornego.
- Kochanie, wszystko będzie dobrze. - Pocieszałam ją. - Spróbujemy to leczyć. - Zoabczysz, uda się!
- Dziękuję, że wszyscy mnie wspieracie. - Dotknęła dłoniąmojego policzka i wybuchnęła płaczem.
- Nie płacz, nie możesz. - Znowu ją przytuliłam.
Siedziałyśmy naprzeciwko siebie, spoglądając na siebie przez łzy. Obie siedziałyśmy w tej samej pozycji, w bezruchu.
- Tak mi przykro... - Powiedziałyśmy równo, po czym zaczęłyśmy się śmiać.
Do pokoju wszedł Niall z moim chłopakiem.
- Noo! Takie uśmiechy chcemy widzieć na waszych ślicznych twarzach. - Powiedział Harry klasząc.
- Racja! - Potwierdził blondynek.
- A teraz ubierać się jazda, wychodzimy na spacer.
Automatycznie na naszych twarzach pojawił się uśmiech i szybko popędziłyśmy się przygotować. Zabrałyście cieplejsze ubrania, bo było później i wyszliśmy z domu.
Zawiązaliśmy Agnes opaskę na oczy, żeby zrobić jej niespodziankę.
Po przejściu parę dobrych metrów doszliśmy do wesołego miasteczka. Cały był dla nas, bo nikogo tutaj o tej porze nie było. Śmialiśmy sięnajgłośniej jak potrafimy, zjeżdżaliśmy na zjeżdżalniach i tarzaliśmy się po piachu w wielkiej piaskownicy.
Teraz sam Nialler zawiązał opaskę na oczach mojej przyjaciółki, ponieważ nadszedł moment na jego własną niespodziankę.
Ja z Hazzą wróciliśmy spokojnie do domu, a ta druga słodka para cieszyła się sobą nawzajem.
* U Agnes i Horana *
Niall ciągnął ją delikatnie za rękę w głąb lasu. Tam, rozciagała się wielka polana, a na niej wielki koc w krate, na którym leżały najróżniejsze przekąski. Zaczynając od smacznych kanapek, kończąc na czekoladzie i coca-coli.
- Proszę, skarbie. - Powiedział jej szeptem do ucha. - Spójrz.
Momentalnie napłynęły jej łzy do oczu ze wzruszenia. Rzuciłam mu się na szyję i zaczęła dziękować. Nie wierzyła własnym oczom.
- To dla mnie? - Zdziwiła się, ciągle płacząc. - Dziękuję. - Szepnęła mu cichutko do ucha i złożyła delikatny pocałunek na ustach, niczym letni wietrzyk na skórze. (Aga, twoja fantazja :DDD)
Uśmichali się non stop do siebie, karmili się słodko nawzajem jedzeniem, śpiewali, Niall grał na gitarze.
Po chwili blonyn wyciagnął zza pleców małe czerwone pudełeczko.
- Agnes... - Zaczerwienił się. - Wiem, że masz tylko siedemnaście lat, ale to z tobą chcę spędzićresztę mojego życia. - Zaczął recytować. - Wolę spędzić całe życie z tobą, niż wieczność bez Ciebie.
- Niall, jesteś kochany. - Cmoknęła go w różowe poliko.
- Agnes, kochanie, zostaniesz moją żoną? - Spytał, wręczając jej śliczny pierścionek.
Moja przyjaciółka patrzyła się przed siebie i nie wiedziała co ma zrobić. Za bardzo kochała Nialla, aby mu odmówić.
- Jasne, mój głodomorze. - Rzuciła się na niego i zaczęła całować.
- Dziękuję. - Szepnął.
- Nie, nie. To ja dziękuję.
Parę chwil potem wracali drogą, trzymając się za ręce. Ujrzali Mike'a i szybko do Niego podbiegli.
- Hej, Mike. - Powiedziała szczęśliwa Agnes.
- Cześć. - Uśmiechnął się. - Ślicznie wam razem.
- Dziękujemy. - Zaczerwienił się Niall. - A gdzie się wybierasz?
- Idę do Meytal. Dawno się z nią nie widziałem.
Zaprosili go do środka.
* Z powrotem w domu chłopaków *
- Hej Mike, wchodź i siadaj. - Pocałowałam go na powitanie w policzko.
Rozmawiali o wszystkim i o niczym. Zjedli wspólnie obiad, wypili kawę, pośmiali się. Nagle temat zszedł na Agnes. Mike dowiedział się o chorobie Agnes. Mojej przyjaciółce napłynęły łzy do oczu na przywróconą myśl o chorobie.
Mój przyajciel, Mike, szybko do Niej podszedł i przytulił, próbując ją jakoś pocieszyć. Udało się. Na jej twarzy znowu zagościł śliczny uśmiech.
- Wiecie, poznałem wspaniałą dziewczynę. Chciałbym ją wam przedstawić. - Zaczął radośnie, ale trochę niepewnie Mike. - Może jakoś sięumówimy w szóstkę?
- Jasne, nie ma sprawy. - Odezwał się Loczek, a po chwili poprawił swoje loki szczerząc zęby. Miałam ochotę go pocałować, ale powstrzymałam się.
_____________________________________
Przepraszam wszystkich gorąco za moje lekkie opóźnienie w dodawaniu.
Mam nadzieję , że się spodobało !
Proszę o komentarze. ; )
xoxo.
środa, 8 lutego 2012
Podziękowania ! ! !
Pragnęłabym podziękować wszystkim moim czytelnikom! Kocham was i dziękuję za wasze opinie , komentarze i co najlepsze - odwiedziny. Dodaję to dla was i prosiłabym was o więcej komentarzy , ponieważ wtedy daje mi to kopa i wiem , że dla kogoś pisze rozdziały.
Jeszcze raz bardzo dziękuję. ; *****
___________________________
A inny temat dotyczy samego opowiadania. Proszę , podajcie jakieś koncepcje na dalsze rozdziały , bo powoli kończą mi się pomysły i nie wiem co pisać. :CC
Ale chyba do tego nie dopuścimy , co ???
Subskrybuj:
Posty (Atom)